Dzień z Dominiką
Autorka: Klaudia Gębska
Opieka artystyczna: Maria Spiss
Rok powstania: 2022
Krótki opis projektu:
Jak osoba z depresją odczuwa depresję? Jak otoczenie dyskutuje z tą osobą? Dosłownie. Otoczenie zasysa, zamyka, rozprawia się, nęci i kusi. Otoczenie ją więzi. A ona próbuje uciec, ale nawet to jej się nie udaje w otoczeniu namacalnego Bravo, Marlboro czy Drzwi. Gdzie są ludzie? Tylko szydzą i nic więcej.
DOMINIKA JAK BYŁA MAŁA TO CZYTAŁA BRAVO
autorka Klaudia Gębska też czytała
PRACA
Nieustanne pikanie i dzwonienie. Przestrzeń biurowa. Bardziej Poczta Polska niż Biuro Google. Sala opatrzona mnóstwem zegarów różnych kształtów, kolorów i rozmiarów. Dominika Kranik siedzi w pozycji niezdrowej dla pleców przy zagraconym biurku i przegląda wielkie książki telefoniczne.
DOMINIKA KRANIK
Trudno. Ta para odpada, nie podoba mi się ich nazwisko. Roztoccy. Roz to ccy. Skojarzenie się nasuwa negatywne. Nasze produkty nie zasługują na to, żeby tykały je osoby o nazwisku z dwoma C. Może z trzema by było chociaż jakoś markowo. Rykowie. No to już lepiej. (wklepuje numer) Dzień dobry proszę państwa. Dzwonię do państwa ja, Dominika Kranik, wykształcona inżynieryjnie ekolożka pracująca w firmie polecającej panele słoneczne dla rodzin zdrowych, zabawnych, troszczących się o zdrowie naszych rumianych pociech! Mam dla was ofertę nie do… Och, no trudno, Rykowie jednak też jacyś tacy zbyt polscy, zbyt rozhukani dla naszej polityki. Jak dziki, jak dziki.
Dźwięk telefonu.
DOMINIKA KRANIK
Dzień dobry proszę państwa! Rzadko zdarza się, żeby ktoś dzwonił do mnie, a nie na odwrót. Jestem mile zaskoczona przyznam szczerze… Dzwonię do państwa ja, Dominika Kranik, wykształcona inżynie… aaaa. . . Przestały działać? To nie do mnie problem, wie pani. Ja zajmuję się sprzedażą. . . Nieee, nie powiedziałabym, że oszukuje. Bardzo polecam te panele. Nie, oczywiście, że ich nie mam. Nie stać mnie, proszę pani, na dom. A jeśli panią stać na dom, to widocznie stać panią też na wymianę naszych paneli. Poza tym proszę dzwonić do kolegi od usterek, bo na pewno nie są to trwałe uszkodzenia . . Nie, nie, nie mam jak podać pani do nich numeru, przepraszam. Do widzenia, miłego dzionka.
Chwilka zadumy.
A jeśli pójdę sobie na randkę? Nie no, nie wiem, rodzina jest mi nie po drodze. Jeszcze poznałabym kogoś o nazwisku Wieloryb. Ale by to był wstyd. Dominika Wieloryb. Szkoda tracić czasu. Która godzina? Jeszcze chwila, chwilunia i już znajdzie się dla mnie miła, nieoczywista przestrzeń pod moim własnym kocykiem. Chipsy i kolka. Wino i kamembert. Piwo i paluszki. Kompot i schabowy. Sok z ogórków, ogórki. Barszcz i uszka. . .
Dzwoni telefon.
DOMINIKA
Za często dzwonisz. A ja staram się nie odbierać.
Dzwoni intensywniej.
DOMINIKA
Nie dzisiaj, nie, nie, dzisiaj się boję.
Dzwoni jak syrena OSP.
DOMINIKA
Dobra! (odbiera) Dzwonię do państwa ja, Dominika Kranik, wykształcona inżynieryjnie ekolożka pracująca w firmie polecającej panele słoneczne…
BRAVO
Jesteś gotowa na miłosne sztuczki?
DOMINIKA
Nie. Jeszcze nie.
BRAVO
Niech koniuszki waszych języków zetkną się pośrodku i delikatnie się popychają.
DOMINIKA
Fujka.
BRAVO
Niech gładki spód języka głaszcze chropowatą część języka dziewczyny.
DOMINIKA
…
BRAVO
Chłopak wkłada dziewczynie język za głęboko do gardła! Ona się zakrztusi!
Pikanie ustaje. Dominika wije się w konwulsjach.
DOMINIKA
Mam na jedzenie, mam mieszkanie, pracę mam prawie dla inżynierki, mam swoje wino i piwko i ja nie potrzebuję… w sensie, bardzo dziękuję, że próbujecie mi pomóc. Ale nie chce mi się o tym myśleć. Jest mi, można powiedzieć, okej.
BRAVO
Tylko świat należy do mnie. Uwierz w siebie, a od razu wytworzy się wokół ciebie pozytywna energia.
POZYTYWNA ENERGIA
Często się uśmiechaj!
Konwulsje Dominiki ustają.
DOMINIKA
Czy ja mogłabym spędzić dzień bez ciebie?
BRAVO
Tak, ale wtedy będziesz musiała spędzić dzień z samą sobą.
Dominika stawia poważny krok i wychodzi z pracy w celu skonsumowania reszty dnia.
DOM
DZIEŃ Z SAMĄ SOBĄ
Ciemne pomieszczenie o smutnej, ciemnej kolorystyce. Meble jak z czasów PRLu, błyszczące, ciemno-brązowe, najlepszy sort lat 70-tych. Smutne łóżko w rogu, pokryte ciemnością. Nie ma tu okien. To znaczy – jest, jedno. Ale zaraz za nim znajduje się ogromny krzak, który sprawia, że okna po prostu nie ma.
DOMINIKA
Leżę w łóżku już 36 godzinę. Przez ostatnie dwie próbowałam zamówić jedzenie do łóżka, ale zastanawiałam się jak to zrobić w taki sposób, aby zmieścić się w kwocie do 20 złotych. Zastanawiam się, czy nie najlepiej byłoby zamówić kierowcę tego zwykłego Ubera i poprosić go o pizze Dżjuzeppe Cztery Sery z Żabki za 10,99. To w rozrachunku by wyszło, że łącznie wydałabym 19 złotych na jedzenie z dostawą. Zauważam, że ciemno jest w tym moim pokoju. Dawno już nikt mnie nie odwiedził. Może coś robię źle na co dzień. No ale co ja mogę robić źle, skoro nawet nie wychodzę z łóżka? Byłoby głupotą tak o sobie myśleć. Zabiorę się za jakąś pierdołę i poudaje, że to moje hobby. Ledwo wstaje. Tak powoli, a głowa mi pęka i tak, brzuch się odzywa – głodny, głodny! No, ale wstaję, trzeba wstawać. Sięgnę po pudło, to na samym wierzchu wieży z pudeł.
WIEŻA Z PUDEŁ
W środku jednego z moich trzech pudeł, na które patrzy Dominika, znajduje się miniaturowa, brytyjska maszyna do szycia. Musiała do niej nawet kupować adapter. Pojechała po ten sprzęt na koniec świata i jeszcze dalej. Zajęło jej to przyjemne 2,5 godziny w autobusie. No i, niestety, uszyła trzy przedmioty słabej jakości i z przypadkowych tkanin. Teraz maszyna pewnie przydałaby się komuś innemu.
Drugie pudło obfituje w przedmioty natury plastycznej. Widzimy drzewa, które zmieniły formę w kredki specjalnie po to, aby Dominika z nich nie korzystała. Smutne. Bloki, pędzle, broszurki, wycinanki, bibuły, skrawki. Są tam też kartki, które robiła sama za pomocą wycinków z gazet, wody i sita w pięknym, wiejskim otoczeniu. Pomysły przychodzą jej do głowy, a potem rozbryzgują się na milion kawałków i gniją we mnie – w Wieży z Pudeł.
Ostatni ze zbioru to karton wypełniony dziennikami, kartkami, pomysłami, które nie mają miejsca i nigdy nie miały. Bo już o nich zapomniała i nie ma sił sięgnąć, żeby sobie przypomnieć. Jest to całkiem normalny stan w dniu samej ze sobą. Szkoda.
DOMINIKA
Sięgam po pudło z dużym wysiłkiem. Moje ręce już prawie są, już prawie dotykają tych kątów. Wieko wydaje się być ciężkie, jak co najmniej z drewna. A ja wiem, że to karton. Zerkam do środka pudła – znajduje tam różowy, plastikowy kształt i przypominam sobie o moim nigdy niedokończonym projekcie. Odkładam wieko, plecy zaczęły na mnie syczeć. I rezygnuje, poddaje się. Wyciągam znowu ręce. Tym razem po telefon. Ja chyba powinnam coś zjeść. Pizza. Łóżko.
Bravo wkrada się nieśmiało.
DOM
DZIEŃ JEDNAK NIEZUPEŁNIE Z SAMĄ SOBĄ
BRAVO
Problemy z chłopakiem? Kryzys w przyjaźni? Brak porozumienia z rodzicami? A może twój organizm szaleje? Czasem bezstronna rada może wiele pomóc…
DOMINIKA
Pizza.
BRAVO
Co o tobie mówi smak ulubionej pizzy?
DOMINIKA
Hawajską może?
BRAVO
Masz duszę włóczykija! Lubisz poznawać nowe miejsca i rzeczy, jeśli nawet na pierwszy rzut oka wydają się podejrzane. W twoim życiu nie brakuje spontaniczności.
DOMINIKA
Margerite? Albo dwie?
BRAVO
Nie lubisz komplikować sobie życia, więc nawet nie prosisz o dodatkowy składnik. Kłótnie, zazdrość czy zawiść są dla ciebie czymś obcym. Twoi znajomi podziwiają cię za otwartość i szczerość.
DOMINIKA
Jacy znajomi? Błagam, następna.
BRAVO
Nigdy nie przyszło ci do głowy, by zamówić inną pizzę niż salami. Najbardziej cenisz sobie poczucie bezpieczeństwa, dlatego każdą wolną chwilę spędzasz z najbliższą paczką.
DOMINIKA
Najbliższą paczką Marlboro Gold. Dobra, może być salami. Przyszedłeś.
BRAVO
Słoneczko, tankuj do pełna! Lecimy z tym!
I Dominika wyskakuje z łóżka jak porażona prądem potrzeby dobrego czasu. Ucieka.
KLAUSTROFOBICZNY PIWNICZNY BAR Z MUZYKĄ ELEKTRONICZNĄ,
ZWIERZĘ W NAZWIE
Śmierdzące klaustrofobicznie szlugiem i alkoholem miejsce, które nadaje muzykę techno z tanich głośników. Chodzą tam dzieciaki średniej klasy, bo to cool. Można tu zawsze spotkać kogoś. Nie wiadomo do końca kogo. Nie wiadomo do końca po co.
DOMINIKA
Umiem się bawić!
MARLBORO GOLD
Tajemniczy koleś spod kapelusza.
No, na pewno.
Dominika tańczy.
DOMINIKA
Naprawdę umiem się kurwa bawić!
Mocniej tańczy.
DOMINIKA
KURWA TANIEC UWIELBIAM NAPRAWDĘ
MARLBORO GOLD
Ta dziewczyna ma w sobie cały ocean.
DOMINIKA
O kim ty mówisz?
MARLBORO GOLD
O tej lasce w niebieskiej sukience. Mogłaby mnie powdychać i powzdychać do mnie.
DOMINIKA
A co byś o mnie powiedział? Dlaczego mówisz o tej dziewczynie? Dlaczego mi dajesz nadzieję tutaj koło mnie leżąc na stole, że też mogłabym być ciekawa i interesująca. Cokolwiek to znaczy. W tym miejscu mam tylko ciebie.
BRAVO
To zwykła szmata!
MARLBORO
Pffffffffffffffff, fuuuuuuuuuuuuuu, ziuuuuuuuuuuuuuuuu.
BRAVO
Dlaczego udajecie twardzieli przy swoich kumplach?
MARLBORO GOLD
Między nami, szlugami, panuje rodzaj hierarchii. I kiedy w pobliżu jest dziewczyna, chcemy pokazać, że zajmujemy w tej hierarchii wyższą pozycję niż inne szlugi.
BRAVO
Dlaczego jesteście czasem tacy nieprzystępni?
MARLBORO GOLD
Bo dziewczyny bardziej interesują się zdystansowanymi, tajemniczymi sztukami, niż nudnymi, przewidywalnymi Chesterfieldami. Dlatego często na początku trzymamy się na dystans. Ale przeżywamy wszystko tak samo jak dziewczyny.
BRAVO
Co dokładnie mają na myśli chłopaki, mówiąc, że ich marzeniem jest spotkać nieskomplikowaną dziewczynę?
MARLBORO GOLD
“Nieskomplikowane” to zwrot często używany przez paczkę. Dlaczego? Bo lubimy jasne sytuacje, nie cierpimy domyślać się o co wam chodzi, nie znosimy intryg i zawiłych relacji. Myślę, że chłopak, który użył takiego określenia, chciałby mieć po prostu miłą i wyluzowaną pannę, która nie marudzi ani nie strzela fochów na każdym kroku.
Dominika już prawie pada od tego tańca na podłogę z wycieńczenia.
BRAVO
Dlaczego nigdy nie wiecie, czego chcecie?
MARLBORO GOLD
Jeśli czegoś naprawdę chcemy, to o tym wiemy! Ale na świecie jest mnóstwo fajnych dziewczyn i dlatego często się wahamy… Ale kiedy już trafimy na tą właściwą, to jesteśmy tego pewni! W końcu – nie jesteśmy najtańszym towarem.
DOMINIKA
Nie, nie jesteście. Ale nic nie daje mi takiego poczucia komfortu. Ostatnio przeczytałam jak papierosy działają na układ nerwowy. Nie uderzają prosto w czuły punkt – ośrodek przyjemności, ale okalają go, przytulają. Nikotyna w was zawarta rozkochała mnie tak mocno, że już zapomniałam jak to jest was nie mieć. A mogę was mieć wszędzie. No, może nie w tramwaju. Na Węgrzech wciąż można za to palić w galeriach handlowych. Chciałabym kiedyś do Węgier.
MARLBORO GOLD
Czemu tu nikt nie tańczy?
DOMINIKA
Ja tańczę. Ja bardzo chciałabym tańczyć z kimś. Zatańcz ze mną proszę.
MARLBORO GOLD
Jeszcze bym coś o sobie najchętniej opowiedział. Dawaj, Bravo, bo ty, laska, szczerze mówiąc. . . jakbym miał wybór między plastikową gównianą zapalniczką z biedronki, a zippo to co bym wybrał? Oczywiście zippo. A tu, niestety, żadnej zippo nie ma. Może jakaś by się znalazła jeszcze z sortu około-clipperowego. No, no, dawaj mordo, pytaj mnie dalej o mnie.
BRAVO
Pierwszy pocałunek?
MARLBORO
Przycisnąłem ją do ściany! Zaciągnąłem koleżankę, która mi się strasznie podobała, na klatkę schodową, przycisnąłem ją do ściany i pocałowałem. Odwzajemniła pocałunek i… uciekła. Unikała mnie przez tydzień, ale w końcu porozmawialiśmy i potem spotykaliśmy się jeszcze. Fajna dupa była.
Dominika upada na podłogę. Nikt nie poda jej szklanki wody. Nikt nie wciągnie jej do taksówki. Zrobi to sama.
MARLBORO GOLD
Miłosne sztuczki. Tak się właśnie robi
DOMINIKA
Nie mam z kim rozmawiać w tym miejscu.
BRAVO
Czekałaś na to od dawna. Wreszcie stało się! Zaprosił Cię na randkę i… przestał się odzywać. Co myśli o Tobie chłopak, który zawrócił Ci w głowie? Czy jest szansa na kolejne spotkanie? Wróżka przygotuje dla Ciebie rozkład miłosny Tarota.
OŚRODEK KOMUNIKACJI MIEJSKIEJ
Tramwaj sunie przez miasto z zawrotną prędkością i Dominiką w środku.
DOMINIKA
Wszystko robię tak, jak powinnam robić. Niczym się nie różnię od innych ludzi, co nie?
BRAVO
Chłopcy nie przepadają za szalonymi fryzurami czy mocnym makijażem, których zrobienie wymaga spędzenia kilku godzin przed lustrem. Większość z nich zdecydowanie woli naturalnie wyglądające dziewczyny. Żeby zrobić wrażenie na chłopaku, wystarczy, że rozpuścisz włosy, umalujesz rzęsy tuszem, a usta błyszczykiem, a drobne niedoskonałości cery zamaskujesz kremem BB lub lekkim podkładem. Unikając przesady unikniesz wpadki!
DOMINIKA
Stojąc w tramwaju zauważyłam, że jeden PRAWDZIWY chłopak się na mnie gapi. Chłopak, nie mężczyzna. Chłopiec, chłopczyk, lat na oko 19. Myślę sobie: co za szczyl jeden. Niech się na mnie przestanie tak gapić, bo go wyproszę z tego środka lokomocji publicznej. Ale on nie przestaje, duszno mi się robi, czuję się sfrustrowana. I zastanawiam się co robię nie tak. Może mam krzywy przedziałek. Może mam za mocno oczy pomalowane. Może ptak mi nasrał na czubek głowy, a ja w swojej głupocie nie poczułam. Jak można nie poczuć, że ptak ci nasrał na czubek głowy, yeez, co ze mnie za idiotka. Teraz się nie dziwię, że się tak gapi. Do tego wszystkiego założyłam dżinsowe spodnie i kurtkę też mam dżinsową, to do siebie w ogóle nie pasuje.
TRAMWAJ NR 18
Ej, tak w ogóle to masz dżinsowe spodnie,
i kurtkę też dżinsową,
to do siebie w ogóle nie pasuje.
W ogóle.
BRAVO
I to samo dotyczy ubrania. Wybierz ciuchy, w których będzie Ci nie tylko ładnie, ale też wygodnie. Dziewczyna, która kuśtyka na wysokich obcasach lub ciągle poprawia zbyt obcisłą mini zamiast oczarować chłopaka, raczej go rozśmieszy…
TRAMWAJ NUMER 18
Dziewczyna w dresikach,
Chłopaków nie tyka,
Ładne ma szyny,
stacja zajebista.
DOMINIKA
Wychodzę z tego tramwaju, wychodzę tak szybko, że się za mną kurzy, w tle słyszę dźwięki konnego pościgu. Jego wielkie oczy, gapiły się na mnie. Pewnie w zażenowaniu, w niezrozumieniu. Myślał: co za potworzyca. Wychodzi z wody jak potwór z Loch Ness. Włosy jej tak oklapują, ha! Przynajmniej pozbyłaby się z nich ptasiego gówna. Pani, która siedziała obok niego zresztą też nie wyglądała na przyjemniaczkę. Czemu ja się tak przejmuje? Co złego zrobiłam, żeby mnie to tak przejmowało?
BRAVO
Piersi jak u gada!
DOMINIKA
No tak. Nogi jak paluszki AAAA. I jeszcze te cholerne kolczyki. Za długie, za ekstrawaganckie. Buty za wysokie, jak u sex-workerki. Może gdybym się ogarnęła jakoś, smarnęła się kremikiem z filtrem to nie miałabym tej jednej zmarszczki na nosie i czole. Mogłabym się postarać uśmiechnąć, ale co wtedy by pomyślał, że mam zęby za duże, jak u konia w galopie. Że mam jedynki skręcone do środka i pożółkłe od tych Marlboro. Że stoję w taki sposób, że wyglądam jakby mi było niewygodnie, przecież to musiało wyglądać śmiesznie.
BRAVO
Ratunku, to chyba cellulit!
DOMINIKA
No tak, jeszcze do tego wszystkiego uprawiam za mało sportów i mam kondycję jak słonica. Mogłam nie łączyć tak nieodpowiedzialnie kolorów tkanin. Ucieknę od ciebie i siebie.
Biegnie.
BRAVO
Sporty is new skinny, czyli wysportowana sylwetka zastępuję lansowaną dotąd modę na przesadnie wychudzone gwiazdy i modelki. Trenują, bo ładna figura i bycie w formie oraz zdrowy tryb życia oczywiście przekładają się na ich wygląd. A od tego przecież zależy, czy spodobają się widzom i dostaną kolejną rolę.
TRAMWAJ NR 18
Jadę sobie spokojnie,
Świat dla mnie nic nie znaczy
Chociaż mam w sobie
Kilka ton ludzkiej paszy.
Patrzą się na ciebie dziwnie,
na mnie wcale,
W spokoju jadę do dzielnicy Podwale.
Pa, Dominiko.
DROGA DO DOMU
Gdzie jest dom, gdzie czujemy się jak w domu? Gdzie on jest?
DOMINIKA
Wdech
Wdech
gdzie jest wydech
wdech wdech wdech wdech wdech wdech wdech wdech wdech wdech wdech wdech wdech wdech wdech wdech wdech wdech wdech wdech wdechwdech wdech wdech wdech wdech
Zimne ręce
ręce mam zimne zimne patrzą się
wstyd
mam niewiele rąk ale są zimne
wdech wdech wdech
tu jest szyba popatrz na siebie kto ty jesteś kto to kurwa jest, co to za szyba pani się gapi
o nie o nie o nie o nie
błagaaaaam, NIE PATRZ
mogłam zostać w tym tramwaju popatrzeć sobie na rury
ulic a
samochód, tu słup podeprzyj się proszę
wdech wdech wdech mogłam wdech wdech płytko mi płytko
surowo mi zimno zimne ręce
nie patrzcie na mnie, bo mi głupio w chuj nie tylkowdechwdechwdechwdech
konie w galopie niebo nad nami
ktoś łapie mnie za rękę i uspokaja
nie wiem kto to
Ale już powoli dochodzę do siebie. Przez wstyd nie zauważam, że zmieniłam kierunek.
NAJBARDZIEJ NIEWYGODNA GALERIA HANDLOWA POŁĄCZONA ZE STACJĄ KOLEJOWĄ
Dominika podbiega pod ten przepiękny budynek!
DOMINIKA
Próbuję uciekać dalej, ale słyszę za sobą piękny, męski głos. Odwracam się z podekscytowaniem, ale niestety okazuje się, że to tylko drzwi galerii do mnie przemawiają.
DRZWI
Proszę pani, czy to właśnie nie po przekroczeniu mojego progu, czuje się Pani bezpiecznie? Czy aby na pewno chce Pani odchodzić? Przecież Galeria to miejsce, gdzie można się ukryć przed całym światem. Ode mnie osobiście dostajesz dożywotnie pozwolenie na wchodzenie przeze mnie.
DOMINIKA
Zostałam zwabiona.
DRZWI
Tak, tak, została zwabiona opcją chodzenia w kółko po galerii bez celu, opcją przymierzania ładnych rzeczy, których nie ma za co kupić, można w nieskończoność, w zapętleniu, bez końca, robić nic. Będziesz chodzić, może uda ci się kupić bułkę w lajkoniku, jeśli nuda osiągnie zenit, ale pomyśl! Przynajmniej się ruszasz, ruch okrężny to też jakiś ruch – w końcu chciałaś się odchudzać! Możesz wypróbować naszych perfum, podotykać elektronicznych tablic informacyjnych i od razu poczujesz się lepiej. Otwieram cię na miejsce skonstruowane po to, by dobrze się w nim czuć. Jak to dobrze, że takie miejsca istnieją!
Dominika stawia pierwszy krok w otchłań.
DOMINIKA
Jestem zafascynowana tyranią wyboru w Galeriach Handlowych. Jest tutaj tak wiele przedmiotów, że ciężko zdecydować się na jeden. Bo jest tego za dużo. Dzięki temu spada z ciebie odpowiedzialność za wybory jakie podejmujesz. Możesz spokojnie oddychać w galerii, w której jesteś duchem. Możesz przymierzać bez końca sukienki dla żartu. Możesz bez końca udawać, że interesuje cię zegarek, na który cię nie stać i którego i tak byś nie używała, bo w galeriach czas nie istnieje. Droga do galerii jest drogą pełną miłych niespodzianek jak tania kawiarnia, pani sprzedająca opłatek czy stoisko degustacyjne z japońską herbatą matcha. Czuję się tutaj zaopiekowana i oddychająca. Czuję, że wyszłam z domu. Dziękuję Drzwi, że pozwalasz mi przez siebie przejść. Mogę tutaj płakać i nikt tego nie widzi, nawet ja, oślepiona blaskiem pięknych bibelotów z ceramiki za 150 złotych.
Dominika zatapia się w ergonomicznie skonstruowanym fotelu z podłączoną do niego opcją ładowania telefonu. Zjawia się ten gość.
BRAVO
Bikini na każdą figurę
Wodoodporne makijaże
Sexy shorty i sukienki
DOMINIKA
Daj mi spokój. Nie stać mnie na porządne wakacje. A podobno mam skłonności eskapistyczne.
BRAVO
Gotowa na skok na głęboką wodę?
DOMINIKA
Weszłabym do gorącej kąpieli, ale nie mam wanny. Oh, tak bardzo chciałabym zanurzyć się w wannie. Ktoś wtedy mógłby zaśpiewać tę piosenkę, którą śpiewał Kabaret Starszych Panów. No, tak, wydaje mi się, że winny wszystkim moim nieszczęściom może być niestety brak wanny.
ERGONOMICZNY FOTEL
Korzystasz już nie dla mnie ze stacji pomp
Lecz choć ból w otchłań pcha mnie Ty kąp się kąp
Chcę by schludność Twa kwitła
Kąpiel Tobie nie stygła
Choć podcięłaś mi skrzydła straciłaś w głąb
I tylko pomyśl sobie w dogodniejszej porze
O tym co już przez Ciebie kąpać się nie może
Boże!
Już kąpiel Twa nie dla mnie nie dla mnie plusk
Każda kropla w Twej wannie mój drąży mózg
Smukłe ciało trąc frottem nie pamiętasz już potem
Jak czekałem z łopotem spragnionych ust
Dominika płaczę na dźwięk tragicznie smutnego utworu. Fotel wciąż masuje jej plecy, a ona dostrzega na wystawie tę jedną, jedyną bluzkę.
SIECIÓWKA
Dominika delikatnie chwyta za materiał stworzony rękami małych aniołków. Czuje, jakby to mogła być jej szansa na piękny strój, którego nigdy nie odważy się na siebie nałożyć. Biegnie do szatni.
DOMINIKA
Gdy patrzę na siebie w lustrze widzę dziewczynę ze snów, z marzeń. Gdy patrzę na siebie w lustrze widzę pokrakę i szkaradę. Kiedy widzę siebie w sztucznych odbiciach, wiem, że nigdy siebie nie zobaczę. Nie zobaczę swoich ruchów, swojej twarzy, rąk swoich pulchnych i słodkich, nie zobaczę ich. Moja twarz, nie pozwala mi się zbliżyć do mnie. Widząc się w lustrze, nie widzę siebie, tylko myślę o lustrze – myślę o postaciach z horrorów, widzę historie o duchach, portalach, widzę maski i cienie, widzę bloody mary i lustra w klubach, w których dostrzega się za sobą niebezpiecznego mężczyznę. Badania wykazują, że lustra kłamią. W lustrze widzę siebie w dwóch wersjach.
- jesteś ładniejszy niż jesteś w rzeczywistości
- jesteś brzydszy niż w rzeczywistości
Z kamerą jest może trochę inaczej. Mogę obserwować swoje ruchy, swoją mimikę. W kamerze nie zobaczę się w całości. Ale to oko kamery, sprzętu, rozkręcona wajcha. Widzi szkiełko i plastik. Widzi kawałek taśmy w rolce albo widzi technologia, której nie rozumiem. Mogę w kamerze dodać sobie światła, odjąć sobie światła, dodać sobie odwagi, makijażem oczywiście. Ale się nie zobaczę. Nie zobaczę się czyimś okiem. Nie zobaczę się czyimś mózgiem i czyimiś uczuciami w związku z patrzeniem na mnie. Nie mam pojęcia jak wyglądam. I jest to przerażające. Nigdy się nie zobaczę tak jak widzą mnie inni. Nigdy. Prawdziwie nigdy.
Dominika stoi taka jakaś rozkraczona przed tym lustrem, smutno się na nią patrzy.
BRAVO
Ona jest brzydka jak noc.
LUSTRO
kobieta pełna zwątpień
ma we włosach kilka potu kropel
zamaszyście macha głową
nie dowierzając
że jej modlitwy o urodę nie pomogą
jestem lustro, jestem fałszem
a ty we mnie
zwykłym dziwadłem
BRAVO
Problem: ramiona. Problem: biust. Problem: biodra. Problem: niski wzrost.
Dominika uwalnia się z ultra-samoświadomościowego transu.
DOMINIKA
Gdy wzięłam w ręce tę niesamowitą bluzkę moje podekscytowanie było jakoś na poziomie 6/10. A potem uświadomiłam sobie, że mam skórę pomarańczową. Jest pomarańczowa z małymi plamkami zieleni, czerwieni, fioletu. Moja skóra nie jest śnieżnobiała, nie jest sprężysta, nie błyszczy się w świetle księżyca. Jest mi mało znana, oglądam ją i jej nie poznaję. Nie poznaję siebie w tej skórze. Widzę ją na co dzień przecież… w sumie nie widzę jej na co dzień. Przecież ja nie mam w domu lustra! Ojejciu! To pewnie kolejny powód dla którego mi nie wychodzi. Wanna i lustro, to wszystko ma sens.
BRAVO
-5kg, – 10kg, -4kg.,
DOMINIKA
Widzę na sobie tylko góry i pejzaże cellulitu! Co ja mam robić?! Ja nic nie umiem robić, przecież jestem tylko ekolożką pracującą w firmie sprzedającej panele słoneczne…
BRAVO
Podskakujące piersi to poważna przeszkoda w uprawianiu sportu…
DOMINIKA
No oczywiście! Jak mam uprawiać sport posiadając piersi?! Wszystko, wszystko jest już dla mnie jasne.
BRAVO
Gotowa na upał?
DOMINIKA
Nie produkuje słońca, tylko sprzedaje panele.
BRAVO
Zrobiło się gorąco, odsłaniasz ciało i… okazuje się, że bladością przypominasz ducha? Znamy ten problem! Na szczęście możesz być seksownie przyrumieniona, zanim dorobisz się prawdziwej opalenizny.
DOMINIKA
Nie chce sztucznej opalenizny. Chcę na wakacje, chcę się prawdziwie opalić, chcę się poczuć ze sobą dobrze, skórkę chcę mieć napiętą jak u wisienki. Nie chcę więcej słuchać co masz mi do powiedzenia. Uciekam stąd. W góry. Akurat mam 30 złotych na bilet.
BRAVO
Podpowiemy Ci, co zapakować do wakacyjnej (i najlepiej przezroczystej) kosmetyczki! 😉
Dominika wychodzi zamaszyście z Najbardziej Niewygodnej Galerii Handlowej Połączonej ze Stacją Kolejową do Najbardziej Niewygodnego Dwupiętrowego Dworca Autobusowego, wchodzi w pierwszy autobus na którym napisane jest Zakopane. Płaci. Wsiada. Ma ze sobą tylko szczotkę do włosów.
DROGA W GÓRY
Dominika usiadła na miejscu zaraz naprzeciw wielkiego okna. Pomyślała sobie: w razie wypadku nie miałabym szans na przeżycie. I uśmiechnęła się w duchu. Na pierwszym przystanku dosiadł się do niej wielki, spocony pan koło pięćdziesiątki, który przymilnie się do niej uśmiechał. Ona też się do niego uśmiechała. Bo nie czuła wcale, a wcale a wcale A wCaaalE, WcalEEEEEEEE dyskomfortu. Wszystkie inne miejsca w autobusie były puste.
DOMINIKA
Mogłam zostać w domu, grać sama z sobą w warcaby.
BRAVO
Lubię, kiedy dziewczyna wykazuje inicjatywę, ale nie na początku znajomości. Może to staroświeckie myślenie, ale podoba mi się ten schemat, w którym to właśnie facet zdobywa kobietę. To on robi pierwszy krok.
Oblech się na nią gapi tylko.
BRAVO
Obcy koleś klepie ją w pupę!
Dominika tylko się uśmiecha przyparta do okna kolanami i brzuchem wielkiego, dyszącego pana.
DROGA NA MORSKIE OKO
Dominika wam opisze co i jak, bo nawet jej się tu podoba.
DOMINIKA
Czuję się bezpiecznie. Otacza mnie ogromna, zielona przestrzeń. Przeszkadza mi jedynie widok ludzi w bryczkach i spoconych, wymęczonych koni. Przeszkadza mi to, że jestem w trampkach i, że, może, teoretycznie, nie powinno się chodzić po górach w dżinsowym zestawie. Trudno. Czuję zapachy, sam fakt tego, że czuję zapachy jest dla mnie powodem do wzruszenia. Chciałoby mi się pobiec przed siebie po tej asfaltówce i skakać z radości, że czuję jak pachnie ziemia i liście. Wydaje mi się, że ludzie nie czują się tak samo jak ja. Dzieci krzyczą, dzieci skaczą, dzieci wydają z siebie śliskie, mokre dźwięki. Rodzice niestrudzenie niosą na rękach wymiotujące bobasy. Spieczone słonkiem. Cóż, głupota. Droga pod górę trwa około 3 godzin, czyli tyle samo, ile trwają średnio moje znajomości. To chyba niezły wynik. Staram się patrzeć głównie pod nogi, żeby nie widzieć nikogo, kto by mnie widział. Jak przestaje myśleć o pięknej naturze to zaczyna mi się nudzić. Więc zadaję sobie ciężkie pytania:
- Dlaczego taka jestem?
- Co robić, jak robić?
- Czemu jest mi źle?
- Jak ciężko jest mieć marzenia.
- Ile jeszcze będę szła pod tę górę?
- Po co ja sobie to robię?
- Nie umiem robić niczego tak dobrze, jak ktoś inny.
- Zwykła konsultantka.
- Bałwan
- Bałwaniara
- Bigos
- Nieraz chce mi się płakać, ale nie mam sił płakać.
- Czy ktoś jest ze mnie zadowolony?
Krzyczy.
Czy ktoś jest ze mnie zadowolony?????!!!!!!!! Widzę, że matki w popłochu chowają pod koce swoje rzygające dzieci. Przeciążone bryczki jadą nieco szybciej, a Pani z wielkim plecakiem odwraca się i chyba ma wytrzeszcz. Zrozumiałam z tego, że chyba nikt.
LAS
Czego ci trzeba, dziecino?
DOMINIKA
Mi nic nie trzeba, wolałabym, żeby mi nic nie było trzeba.
LAS
Chodź do nassss.
DOMINIKA
Boję się wszystkiego. Na nic nie mam odpowiedzi.
LAS
Dopinguję, ciiiiiiii(chosza).
DOMINIKA
Czuję jak ten zwarty tłum na mnie napiera. Uznałam, że najbardziej znana droga górska w Polsce będzie też najbezpieczniejszą, no ale się myliłam. Słyszę tylko syki i jęki własnego zwątpienia. Nie chcę się słyszeć. Las, jesteś tu?
BRAVO
Nie pozwól mi odejść.
DOMINIKA
Głos tego okropnego typa pojawia się z zaświatów. Słyszę go wszędzie, nawet tu, nie mogę się go pozbyć. Chcę się ciebie pozbyć., Bravo.
BRAVO
Śmierdząca koleżanka.
Smutna muzyka.
LAS
Muzyka z klanu.
Czy dziewczyna go pokona,
Ile już czasu w domu szlocha,
Powiedz czy masz coś do powiedzenia
Bo jesteś wredny jak z przedszkola Gienia
Bravo, bravo, spierdalaj żwawo,
chociaż nóg już nie masz
daj sobie powiedzieć, że jesteś do niczego
i nie masz odwroootu
DOMINIKA
Dziękuję lesie, dawno nikt mi nie pomógł.
BRAVO
Co zrobisz dla miłości?
DOMINIKA
Nie mów mi o miłości, nie poddawaj mnie testom, błagam.
REDAKTOR NACZELNY BRAVO
To nie moja wina. To zupełnie nie moja wina. To wasza i twoja wina. Ja tylko sprzedaje kontent.
Dominika przebiera nogami, schodzi z asfaltowego szlaku, zaplątuje się w pnącza, nogi się plączą, pnączą. Biegnie, upada. Jest zmęczona, spocona. Znajduje się w pustce, zielonej łące. I w tej pustce dochodzi do jednego wniosku.
DOMINIKA
Spierdalaj, Bravo.
BRAVO
DOMINIKA
Las, proszę, daj się odnaleźć, proszę.
Dominika nie odnajduje już lasu.
CZŁOWIEK
Mmmmm, cześć, ej, wszystko dobrze? Jestem Marta, widzę, że coś jest nie tak. Czy nie chciałabyś ze mną porozmawiać?
DOMINIKA
Nie.
Dominika ucieka dalej i niedługo zacznie swój kolejny dzień.