więcej
MARCELINA. TĘ HISTORIĘ NAPISAŁO ŻYCIE
MARCELINA
URZĘDNICZKA
URZĘDNICZKA 2
PRZECHODZIEŃ
GRACZ 1, CZYLI MISTRZ GRY
GRACZ 2
GRACZ 3
GRACZ 4
GRACZ 5
GRACZ 6
KOBIETA
PROTOKÓŁ
Przedmiot oględzin: ciało Marceliny Kulikowskiej
Osoby uczestniczące w czynności: technik kryminalistyki – asp. Helena Witkowska z Wydziału Techniki Kryminalistycznej KPP W Krakowie ze względu na możliwość ujawnienia rany postrzałowej na ciele zmarłej i konieczność jej zabezpieczenia oraz sfotografowania.
Opis przebiegu oględzin: Oględziny przeprowadzono w pomieszczeniu Szpitala przy ul. Rydgiera w Krakowie. W trakcie oględzin ujawniono ranę postrzałową na wysokości piersi. W prawej małżowinie usznej ujawniono substancję ciemnobrązową. W okolicy śródręcza lewej dłoni ujawniono znaczne otarcie z rozwarstwieniem naskórka o długości 2,00 cm na 0,5 cm. Lewa część górnej wargi opuchnięta i zasiniona. Opisane obrażenia sfotografowano. Nie ujawniono obrażeń kończyn dolnych i brzucha.
OKIENKO PIERWSZE
MARCELINA: Kulikowska, Marcelina… Kulikowska, nie Gulikowska, przez K.
URZĘDNICZKA: Ku-li-kow-ska… Tak. Mam. Nic się nie wyświetla.
MARCELINA: Jak to nic? Zupełnie nic…
URZĘDNICZKA: No nic.
MARCELINA: Dobrze pani wpisała?
URZĘDNICZKA: Kulikowska przez K.
MARCELINA: To co w takim razie?
URZĘDNICZKA: Możliwe, że jest błąd w systemie. Może pani złożyć skargę lub reklamację.
MARCELINA: Dobrze.
URZĘDNICZKA: Życzy pani sobie złożyć?
MARCELINA: Życzę sobie.
URZĘDNICZKA: Reklamacja czy skarga?
MARCELINA: A co lepiej?
URZĘDNICZKA: To zależy, co pani chce. No reklamacja, to na pewno dostanie pani zwrot kosztów…
MARCELINA: Ale ja nie poniosłam żadnych kosztów.
URZĘDNICZKA: No to skarga. Wtedy może jakaś rekompensata będzie możliwa.
MARCELINA: W jakiej formie ta rekompensata?
URZĘDNICZKA: Nie wiem, to zależy od decyzji, a ja nie decyduję.
MARCELINA: A kto?
URZĘDNICZKA: Szef. Przełożony.
MARCELINA: Aha. A jakie bywają te rekompensaty?
URZĘDNICZKA: Niestety nie wiem. Są przekazywane w poufności. Poszkodowani odbierają u mnie tylko dokumenty. Ale przypadkiem się dowiedziałam, że kiedyś jedna pani jako rekompensatę otrzymała buty.
MARCELINA: A jaka to była sprawa? Za co ta rekompensata?
URZĘDNICZKA: Jeśli dobrze pamiętam, to błąd w sztuce lekarskiej. Przez nieodpowiednio dobrane znieczulenie tamta pani nie mogła domykać lewej powieki, albo coś takiego, wie pani. I otrzymała buty jako zadośćuczynienie w ramach ubezpieczenia.
MARCELINA: Buty to dziwna rekompensata w takiej sprawie.
URZĘDNICZKA: No wiadomo było, że okulary zupełnie bez sensu.
MARCELINA: No tak. Ale jaką formę może mieć rekompensata za to, że nie ma mnie w systemie?
URZĘDNICZKA: Jeszcze mogą nie rozpatrzyć pozytywnie pani skargi. Rekompensata to dopiero później, także spokojnie, trzeba poczekać. Tutaj druk skargi. Chwileczkę. O proszę. Tutaj pani wpisuje swoje dane, imię, nazwisko, pesel, numer i seria dowodu osobistego… Tutaj opisuje pani sytuację i na co się pani skarży. Czyli, że nie ma pani w systemie. A w jakiej sprawie pani przyszła?
MARCELINA: Chciałam właśnie sprawdzić swój status, bo co rusz mam jakieś problemy w różnych instytucjach. W mojej szkole udają, że mnie nie znają, w bibliotece nie chcą wypożyczać, ostatnio w autobusie… No, ale nie będę pani zawracać tym głowy.
URZĘDNICZKA: Wie pani co, może bym mogła pani pomóc. Widzi pani tamto okienko? Za panią na dwunastej. Tam siedzi taka pani z blond kokiem. Widzi pani? Właściwie nie ma co skargi od razu. Ona panią zaewidencjonuje i będzie spokój.
MARCELINA: A, no to świetnie.
URZĘDNICZKA: No, bo pani ewidentnie nie ma w systemie. Trzeba panią zaewidencjonować i już. To właśnie Marysia się tam w okienku tym zajmuje. Znaczy ona się zajmuje czym innym, ona kontroluje pesele, ale to właśnie ona będzie mogła pomóc, ma takie narzędzia, żeby wprowadzić panią w system. Zadzwonię do niej, uprzedzę.
MARCELINA: Dobrze, to ten druk ze skargą na razie zostawiam. Dziękuję.
OKIENKO DRUGIE I PIERWSZE
MARCELINA: Dzień dobry, pani z tamtego okienka skierowała mnie tutaj. Podobno może mi pani pomóc.
URZĘDNICZKA 2: Słucham?
MARCELINA: Nie ma mnie w systemie…
URZĘDNICZKA 2: W jakim systemie?
MARCELINA: W absolutnie żadnym. Nie ma mnie w systemie i podobno pani może mnie zaewidencjonować.
URZĘDNICZKA 2: Ja się tutaj tym nie zajmuje.
MARCELINA: Tak, pani w poprzednim okienku to powiedziała, ale miała zadzwonić, żeby panią uprzedzić, że tu będę. Powiedziała, że będzie mogła mnie pani zaewidencjonować.
URZĘDNICZKA 2: Pani na pewno jest w systemie.
MARCELINA: Niestety nie ma mnie. Tamta pani sprawdziła.
URZĘDNICZKA 2: Pani na pewno jest w systemie. Nie ma takiej możliwości, żeby kogoś nie było w systemie.
MARCELINA: Ale tłumaczę, że mnie nie ma. Nie tylko tamta pani tak mówi. Mam problemy na poczcie, w ubezpieczalni, z kupnem samochodu… Nigdzie nie mogę załatwiać spraw. Mogę udowodnić. Może pani wejść na mojego maila? Tam jest wiadomość…
URZĘDNICZKA 2: Nie mogę. Ja tu mam tylko inny program. Zapewniam panią, że jest pani w systemie.
MARCELINA: Naprawdę, nie ma mnie. Może mnie pani zaewidencjonować?
URZĘDNICZKA 2: Na pewno jest pani w systemie. Następnym razem, jak będzie pani chciała coś załatwić, proszę poprosić ochroniarza w danym miejscu, żeby wskazał pani właściwe miejsce w dokumentach.
MARCELINA: Proszę pani, ja umiem czytać i posługiwać się dokumentami. Tłumaczę pani, że nie ma mnie w systemie, urzędnicy rozkładają bezradnie ręce. Nawet w pracy mam problemy. Muszę kupić bilet lotniczy. Piszę reportaże.
URZĘDNICZKA 2: W pracy też pewnie jest ochroniarz lub osoba w recepcji, która pomoże w czytaniu dokumentów. Tak samo na lotnisku.
MARCELINA: Proszę pani, pani mnie obraża. Jestem osobą czytającą i piśmienną. Proszę tylko sprawdzić ten system!
URZĘDNICZKA 2: Nie da się.
MARCELINA: Dobrze, w takim razie ja nie odejdę stąd dopóki nie załatwimy tej sprawy. Mimo kolejki.
URZĘDNICZKA 2: Może pani sobie stać. Ja za dziesięć minut kończę pracę.
MARCELINA: Nie wierzę. Proszę stamtąd wyjść i sprawdzić choćby w moim telefonie.
URZĘDNICZKA 2: Nie mogę wychodzić w godzinach pracy. A poza tym i tak bym nie wyszła.
Marcelina biegnie do poprzedniego okienka, które znowu znajduje się za jej plecami na dwunastej.
MARCELINA: Proszę pani! Pani w tamtym okienku nie chce mi pomóc. Kurwa mać, będzie mi wmawiać, że ja nie umiem czytać. Rozumie pani? Insynuuje mi, że potrzebuję asysty ochroniarza w celu posługiwania się dokumentami! Przepraszam, to nie pani wina, nie chciałam płakać.
URZĘDNICZKA: Rozumiem, miała pani pecha, nigdy wcześniej nikomu nie przydarzyło się coś takiego. Spokojnie.
MARCELINA: Nie wiem, jak zachować spokój. Nadal nie ma mnie w systemie, a osoba, która mogłaby mi pomóc mnie po prostu upokarza! Przepraszam, ja naprawdę przepraszam, wiem, że pani za to nie odpowiada. Pani zrobiła wszystko, co mogła w zakresie swoich możliwości. Ja po prostu nie wiem, co robić.
URZĘDNICZKA: Rozumiem, spokojnie.
MARCELINA: Nie uspokajaj mnie! O Boże, przepraszam. Przepraszam, nie chciałam, przepraszam, jestem roztrzęsiona, jestem całkowicie bezsilna, bezradna. Nic nie mogę zrobić. Czuję, że wariuję. Co mam zrobić?
URZĘDNICZKA: Może pani złożyć skargę.
MARCELINA: Dobrze, poproszę o formularz skargi.
Marcelina odbiera formularz skargi. Idzie do okienka drugiego z bezpośrednim zamiarem dokonania czynu zabronionego, pozbawiona sił i bezradna postanawia wymierzyć sprawiedliwość i uśmiercić Urzędniczkę 2. Nie ma żadnych narzędzi. Świat wiruje. Zrobi to gołymi rękami. Dobrze, poczeka. Najpierw podejdzie do jej okienka i poprosi raz jeszcze. Idzie. Ale jej kurwa nie ma, nie ma tej baby w okienku, jest inna.
MARCELINA: Przepraszam, przed chwilą była tu taka pani, chyba Marysia, blondynka z kokiem.
URZĘDNICZKA 2: Kiedy?
MARCELINA: Przed chwilą dosłownie, trzy minuty temu.
URZĘDNICZKA 2: Proszem paniom, to niemożliwe, ponieważ ja mam zmianę od dziewiątej do siedemnastej, a to niechybnie oznacza, że trzy minuty temu ja byłam tutaj w okienku.
MARCELINA: Nie, nie, naprawdę, przed chwilą rozmawiałam z panią Marysią, prosiłam, żeby mnie zaewidencjonowała.
URZĘDNICZKA 2: Nie miałam takiej sprawy.
MARCELINA: Bo tu była inna pani!
URZĘDNICZKA 2: Zapewniam, że jest to niemożliwością.
MARCELINA: Może pani poprosić panią Marię?
URZĘDNICZKA 2: Nie mogę.
MARCELINA: Bardzo proszę.
URZĘDNICZKA 2: Kiedy ja naprawdę nie mogę.
MARCELINA: Ale dlaczego?
URZĘDNICZKA 2: Żadna pani Maria tu nie pracuje.
MARCELINA: Wysłała mnie do niej pani z tamtego okienka.
URZĘDNICZKA 2: Z którego?
Marcelina rozgląda się za okienkiem pierwszym, ale nie umie go wskazać. Okienka pierwszego nie ma albo jakby nie było. Urzędniczka wygląda na zszkowaną nielicho. Marcelina tryumfalnie wymachuje formularzem skargi.
MARCELINA: Proszę! To jest formularz skargi, który otrzymałam w pierwszym okienku. Niech sama pani powie, z którego to okienka.
URZĘDNICZKA 2: Ależ to nie jest nasz formularz.
MARCELINA: A czyj?
URZĘDNICZKA 2: Z żalem muszę wyznać, że nie mam pojęcia. Naprawdę mi przykro. Zadzwonić po kogoś?
MARCELINA: Nie.
Marcelina biegnie pod wejście służbowe prowadzące do okienka drugiego i wyczekuje pani Marii. Nadal z bezpośrednim zamiarem popełnienia czynu zabronionego, czyli zabicia jej, tej kurwy, która robi sobie z niej jaja żrąc suchą kiełbasę. Tak, zabije ją, zapierdoli, zajebie. Czeka. Czeka. Czeka. Mijają ją ludzie, dużo ludzi, biegają ze zdrapkami, kupują figurki lajkonika, jedzą papieskie kremówki, a po maturze chodziliśmy na kremówki, niech zstąpi duch twój. Oni mają pozałatwiane sprawy. Dzieciaki się drą, kolesie szaleją. Zapierdoli ją gołymi rękami udusi jak tylko wychyli swój zasrany nos. Nie może się doczekać.
Ale ona nie wychodzi, choć wychodzą inni. Czyli ona już poszła. W chwili kiedy ona, Marcelina, była przy okienku pierwszym, ona, czyli pani Maria, zdążyła wyjść. I przez to ona jej teraz nie zabije, natomiast wybuchnie jej osobisty mózg. Już czuła, że się pali.
Marcelina przepycha się między ludźmi w kolejce do okienka drugiego.
MARCELINA: Chcę złożyć skargę.
Ludzie się niecierpliwią, niektórzy nawet się do niej drą, że jest zjebana.
URZĘDNICZKA 2: Kogo pani skarży?
MARCELINA: Urząd.
URZĘDNICZKA 2: Który?
MARCELINA: No ten!
URZĘDNICZKA 2: Mhm… Dobrze… Już wklikuję… Tak, w porządku. Mam to wszystko. Skarga złożona.
MARCELINA: Tak szybko?
URZĘDNICZKA 2: Jesteśmy tutaj bardzo sprawni.
MARCELINA: Ale pani nawet nie wie, czego dotyczy skarga.
URZĘDNICZKA 2: Wszystko jest załatwione. Proszę czekać. Rozpatrzenie skargi może trwać do trzech miesięcy.
MARCELINA: Do trzech miesięcy? To jest pani zdaniem sprawne działanie?
URZĘDNICZKA 2: Wszystko jest załatwione. Proszę czekać. Rozpatrzenie skargi może trwać do trzech miesięcy.
MARCELINA: Słyszałam, tylko po prostu nie dowierzam.
URZĘDNICZKA 2: Wszystko jest załatwione. Proszę czekać. Rozpatrzenie skargi może trwać do trzech miesięcy.
MARCELINA: Ale co ja mam robić do czasu rozpatrzenia? Jak mam funkcjonować?
URZĘDNICZKA 2: Wszystko jest załatwione. Proszę czekać. Rozpatrzenie skargi może trwać do trzech miesięcy.
Skończyło się, łzy zaczęły cisnąć się jej, Marcelinie do oczu. A ludzi wirowali wokół, szturchali ją, przepychali się, jakby jej nie widzieli, jakby jej w ogóle pod tym okienkiem nie było. Strasznie chciała zapalić, ale nigdzie nie było możliwości, nie mogła znaleźć wyjścia z urzędu, choć widziała dwa wyjścia. Ciągle jednak kierowano ją do tego drugiego. Jak podchodziła do pierwszego, to ochroniarz wskazywał jej drugie jako właściwe, gdy podchodziła do drugiego, to drugi ochroniarz wskazywał jej pierwsze jako właściwe. I tak nie mogła palić przez stulecia. Na posadzce zauważyła gazetę. Sięgnęła po nią. Wielki napis głosił „Jak co roku w okrągłą rocznicę urodzin niezbyt znanej osoby przeglądamy jej zasoby – Marcelina Kulikowska”. To okolicznościowy doroczny artykuł, tym razem o niej! Poczuła ekscytację w piersi, od razu zachciało jej się lodów. Przejrzała tekst:
„Marzyła o domu i dzieciach. Te marzenia, które z czasem stawały się coraz silniejsze, nie doczekały się realizacji. Nie powiodła się kariera literacka, która była dla niej tak ważna. Kulikowska była przede wszystkim poetką, bardzo płodną. Jednak za życia wydała tylko dwa tomiki poezji.”[1]
„Postaci jednowymiarowe, papierowe. Najciekawsza jest postać Mistrza, choć również bardzo schematycznie pokazana. Płomienny monolog o pracy twórczej daje duże możliwości interpretacyjne, trzeba jednak uważać, żeby nie popaść w zbędny patos.”[2]
„Patos, nuda i próżność zabija większość możliwości. Niezbędne ogromne pokłady dystansu i kreatywności.”[3]
URZĄD
PRZECHODZIEŃ: Coś się stało? Halo, czy wszystko w porządku?
MARCELINA: Tak, dziękuję.
PRZECHODZIEŃ: Na pewno? Nie wygląda pani na kogoś, z kim jest wszystko w porządku.
MARCELINA: Tak, racja. Dziękuję. Wszystko w porządku. Mam krem do rąk, który pachnie kocią uryną.
PRZECHODZIEŃ: O.
MARCELINA: Pomyślałam, że powiem, żeby nie pomyślał pan, że to ja tak pachnę. Znaczy to ja, ale przez krem.
PRZECHODZIEŃ: Tak.
MARCELINA: Tak, w porządku. Wie pan, którędy stąd wyjść? Bardzo bym chciała zapalić.
PRZECHODZIEŃ: Tutaj nie można palić.
MARCELINA: Dlatego chcę wyjść.
PRZECHODZIEŃ: Jak pani pójdzie to pierwszego wyjścia, to ochroniarz cofnie panią do drugiego, jak pójdzie pani do drugiego, ochroniarz cofnie panią do pierwszego. Ma pani ochotę na kanapkę?
Przechodzień wyciąga kanapkę owiniętą w szary potłuszczony papier śniadaniowy i wręcza ją Marcelinie.
PRZECHODZIEŃ: Marnie pani wygląda, proszę zjeść, nalegam.
Marcelina przyjmuje kanapkę, ale musi się nieco zmuszać by ją ugryźć. Wydaje jej się ona obrzydliwa i niezbudzająca zaufania, ale głupio jej odmówić, bo facet jest jedyną pomocną osobą, nie chciałby go po pierwsze zranić, ale przede wszystkim stracić. Więc je, je, je. Ale napotyka problem, bo kanapka się nie kończy. I ona musi jeść nieustannie. Niczym głodny zwierz. A nie dość, że głodna nie jest, to jeszcze jej to strasznie nie smakuje. Czuć tłuszcz zwierzęcia, coś jakby salceson, który zawsze ją odrzucał. Albo śledź.
PRZECHODZIEŃ: Ale musiała być pani głodna. Widzę, że smakuje, aż się pani uszy trzęsą!
MARCELINA: Tak.
PRZECHODZIEŃ: To smacznego, niech pani je na zdrowie. To ja już pójdę dalej przechodzić.
MARCELINA: Nie!
PRZECHODZIEŃ: Słucham?
MARCELINA: Niech pan nie idzie. Albo mogę iść z panem?
PRZECHODZIEŃ: Ale pani je.
MARCELINA: Mogę skończyć.
PRZECHODZIEŃ: Przecież dopiero pani zaczęła, ledwie kęs wzięła.
MARCELINA: Będę jeść i iść.
PRZECHODZIEŃ: Jak pani chce.
Marcelina ruszyła za Przechodniem. Przyjrzała mu się. Był strasznie wysoki. Irracjonalnie wysoki. Kiedyś widziała tak wysokiego faceta przy straganie z warzywami i owocami. Nie mieścił się pod daszkiem, musiał się mocno garbić. Twarz miał pociągłą. Tak jak Przechodzień. Ludzie wysocy często mają pociągłe twarze. A papieże okrągłe.
MARCELINA: Okłamałam pana.
PRZECHODZIEŃ: Nie szkodzi.
MARCELINA: Nie chce pan wiedzieć w jakiej sprawie?
PRZECHODZIEŃ: Nie jest z panią wszystko w porządku.
MARCELINA: Dokładnie.
PRZECHODZIEŃ: Oszukali panią w okienku i nie może pani wyjść.
MARCELINA: Tak, ale…
PRZECHODZIEŃ: Pani Maria zniknęła chwilę po tym, jak postanowiła ją pani zabić.
MARCELINA: Nie postanowiłam jej zabić.
PRZECHODZIEŃ: Postanowiła pani.
MARCELINA: Wcale nie.
PRZECHODZIEŃ: Postanowiła pani. Ale to nic nie szkodzi.
MARCELINA: Przepraszam, że pana okłamałam.
PRZECHODZIEŃ: W porządku.
MARCELINA: Przepraszam. Dokąd idziemy?
PRZECHODZIEŃ: Niech pani nie mówi z pełnymi ustami. Idę zagrać w grę. Zagra pani?
MARCELINA: Jeśli chodzi o gry, to nie jestem specjalną entuzjastką.
PRZECHODZIEŃ: Rozumiem, niemniej zachęcam.
MARCELINA: A co to za gra?
PRZECHODZIEŃ: Gorący ziemniak.
MARCELINA: Gorący ziemniak?
PRZECHODZIEŃ: Przezabawna gra familijna, gwarantującą zabawę i relaks. Kochają ją gracze na całym świecie. Chodzi w niej o refleks. Liczy się czas, w trakcie którego trzeba odpowiedzieć na pytanie – na przykład „przedmioty na p”? I mówi pani piłka, a ktoś inny pompa i tak dalej. Na pytanie odpowiada się dzierżąc gorącego ziemniaka. Ten, kto zostaje z ziemniakiem, bez względu na poprawność odpowiedzi, dostaje punkty spalenia. Gra pani?
MARCELINA: W taką grę mogę być dobra.
PRZECHODZIEŃ: Mam tu taką grupę znajomych, z którymi gramy co tydzień. Nie mam z nimi jednakowoż dobrej relacji. Raczej do nich nie dzwonię na urodziny.
MARCELINA: Rozumiem. Ja tak mam z rodziną.
PRZECHODZIEŃ: Oni są właśnie taką moją rodziną, zresztą nawet naprawdę, a nie na niby. Mamy słabe relacje.
MARCELINA: To dlaczego chodzi pan z nimi grać?
PRZECHODZIEŃ: Z poczucia obowiązku. A czasami bywa znośnie, a nawet miło.
MARCELINA: Ja moją rodzinę trzymam na dystans, nie spędzam z nimi czasu.
PRZECHODZIEŃ: Nie przeszkadzają pani pociągi w nocy?
MARCELINA: Nie, a gdzie jeżdżą?
PRZECHODZIEŃ: Tam, gdzie będziemy grać, słychać pociągi w nocy.
GRA
PRZECHODZIEŃ: Dzień dobry, jestem. Jak ma pani właściwie na imię?
MARCELINA: Marcelina.
PRZECHODZIEŃ: Poznajcie panią Marcelinę.
MARCELINA: Dzień dobry.
GRACZ 1: Hej.
GRACZ 2: Hej.
GRACZ 3: Hej.
GRACZ 4: Hej.
GRACZ 5: Hej.
GRACZ 6: Hej.
PRZECHODZIEŃ: Pani Marcelina zagra dziś z nami.
GRACZ 1: Świetnie. Ja jestem mistrzem gry. Poruszam wskazówką, czytam pytanie i sędziuję. Gracze po kolei odpowiadają na pytania, kiedy wskazówka skończy się poruszać mówię „stop” – ten, kto wtedy trzyma ziemniaka, dostaje punkty spalenia.
MARCELINA: W porządku.
GRACZ 1: Rozumiesz?
MARCELINA: Tak.
GRACZ 1: Rozstawcie pionki na planszy na kafelku „start”. Wszyscy gotowi?
GRACZ 2: Tak.
GRACZ 3: Tak.
GRACZ 4: Tak.
GRACZ 5: Tak.
GRACZ 6: Tak.
PRZECHODZIEŃ: Tak.
MARCELINA: Tak.
GRACZ 1: Uwaga, zaczynam. Rzeczownik na „t”.
GRACZ 2: Trąbka.
GRACZ 3: Torba
PRZECHODZIEŃ: Termin.
GRACZ 4: Torbiel
MARCELINA: Towar.
GRACZ 1: Stop. Marcelina punkt.
MARCELINA: Ale odpowiedziałam.
GRACZ 1: Tak, ale ziemniak został ci w rękach.
MARCELINA: Rozumiem.
GRACZ 1: Uwaga, zaczynam. Co może zjeść pies?
MARCELINA: Ja zaczynam?
GRACZ 1: Tak.
MARCELINA: But.
GRACZ 5: Karmę.
GRACZ 6: Kiełbasę.
GRACZ 2: Mmmmmmmmm… Roślinę.
GRACZ 3: Torbę.
PRZECHODZIEŃ: Kość.
GRACZ 1: Stop. Dostajesz punkt. Uwaga, zaczynam. Co można trzymać w piwnicy?
PRZECHODZIEŃ: Kości.
GRACZ 4: Przetwory.
MARCELINA: Książki.
GRACZ 5: Rower.
GRACZ 6: Zabawki.
GRACZ 2: Nóż.
GRACZ 3: Broń.
PRZECHODZIEŃ: Karmę dla zwierząt.
GRACZ 4: Psa.
GRACZ 1: Stop. Dostajesz punkt. Uwaga, zaczynam. Miasto na literę „p”.
GRACZ 4: Poznań
MARCELINA: Płock.
GRACZ 5: Pompeje.
GRACZ 6: Praga.
GRACZ 2: Piła.
GRACZ 3: Przemyśl.
PRZECHODZIEŃ: Mmm…
GRACZ 1: Stop. Dostajesz punkt. Przechodzień przegrywa na razie. Uwaga, zaczynam. Co piecze cukiernik?
PRZECHODZIEŃ: Ciasto.
GRACZ 4: Pączki.
MARCELINA: Pączki się smaży.
GRACZ 1: Można też upiec.
MARCELINA: Niby racja.
GRACZ 5: Kokosanki.
GRACZ 6: Biszkopt.
GRACZ 2: Roladę.
GRACZ 3: Miodownik.
PRZECHODZIEŃ: Rogale.
GRACZ 4: Szarlotkę.
MARCELINA: Sernik.
GRACZ 5: Drożdżówki.
GRACZ 6: Makaroniki.
GRACZ 2: Magdalenki.
GRACZ 3: Kruche ciastka.
PRZECHODZIEŃ: Tort.
GRACZ 4: Mazurek.
MARCELINA: Pierniki.
GRACZ 5: Makowca.
GRACZ 6: Chlebek bananowy.
GRACZ 1: Bezę.
GRACZ 2: Tartę.
GRACZ 3: Brownie.
PRZECHODZIEŃ: Blondie.
GRACZ 4: …
GRACZ 1: Stop. Dostajesz punkt. Czyli macie po dwa punkty z Przechodniem, a Marcelina ma jeden. Uwaga, zaczynam. Polska poetka?
GRACZ 4: Ewa Lipska.
MARCELINA: Justyna Bargielska.
GRACZ 5: Wisława Szymborska.
GRACZ 6: Maria Komornicka.
GRACZ 2: Julia Hartwig.
GRACZ 3: Kazimiera Iłłakowiczówna.
PRZECHODZIEŃ: Zuzanna Ginczanka.
GRACZ 4: Krystyna Miłobędzka.
MARCELINA: Agnieszka Wolny-Hamkało.
GRACZ 5: Maria Konopnicka.
GRACZ 6: Halina Poświatowska.
GRACZ 2: Agnieszka Osiecka.
GRACZ 3: Marianna Bocian.
PRZECHODZIEŃ: Anna Świrszczyńska.
GRACZ 4: Olga Tokarczuk.
MARCELINA: Olga Tokarczuk to nie jest poetka.
GRACZ 1: Dobra tam, wszystko jedno.
MARCELINA: Nie wszystko jedno, to nie jest poetka.
GRACZ 1: Wiadomo, że to takie ogólne pytanie o pisarki.
MARCELINA: To jest duża różnica. Nie zastanawiałabym się tyle wcześniej.
GRACZ 1: O Jezu, dobra.
MARCELINA: Dobra co?
GRACZ 1: Olga Tokarczuk na pewno napisała kiedyś jakiś wiersz.
MARCELINA: Każdy napisał kiedyś wiersz. Ja też napisałam wiersz, nawet kilka. Jak papież umarł. Chociaż jestem niewierząca.
GRACZ 1: Nie będziemy się kłócić. Dostajesz punkt.
MARCELINA: To niesprawiedliwe.
GRACZ 1: To tylko gra.
MARCELINA: Ale po co grać nie przestrzegając zasad? Wtedy nie ma zabawy.
GRACZ 2: Jesteś pierwszą niewierzącą osobą, którą poznałem. Jak można nie wierzyć.
GRACZ 1: Ja jestem mistrzem gry i przerywam tę jałową dyskusję, a także zarządzam, że gramy dalej i uznajemy odpowiedź Gracza 4. Marcelina punkt. Uwaga, zaczynamy. Zawody wykonywane na powietrzu?
MARCELINA: Budowlaniec.
GRACZ 5: Piłkarz.
GRACZ 6: Rolnik.
GRACZ 1: Ogrodnik.
GRACZ 2: Stróż.
GRACZ 3: Kominiarz.
PRZECHODZIEŃ: Policjant.
GRACZ 4: Strażak.
MARCELINA: Sprzedawca.
GRACZ 1: Niestety – koniec czasu. Poza tym sprzedawca raczej nie pasuje.
MARCELINA: Może sprzedawać na bazarze.
GRACZ 1: Raczej się sprzedaje w sklepie, a bazar to wyjątek. Ja zresztą jestem mistrzem gry i zarządzam, że gramy dalej i nie uznajemy odpowiedzi Marceliny. Marcelino, dostajesz punkt spalenia i tym samym masz najwięcej punktów spalenia. Uważaj, bo możesz przegrać.
MARCELINA: A co się dzieje, jak się przegra?
GRACZ 1: Osoba, która przegrywa, spala się.
MARCELINA: No tak, ale czy gramy tak, że ta osoba na przykład wykonuje jakieś zadanie albo daje jakieś prezenty pozostałym graczom?
GRACZ 1: Jak ma cokolwiek komukolwiek dawać, skoro będzie spalona? Czyli nie będzie jej?
MARCELINA: Mhm.
PRZECHODZIEŃ: Chyba, że wyjątkowo nie dokończymy gry.
GRACZ 1: Spokojnie, nie przegrasz.
PRZECHODZIEŃ: Tak, ale chyba już brakuje czasu.
GRACZ 1: Nie, czemu? Ja jestem mistrzem gry i zarządzam, że gramy dalej. Marcelina trzy punkty, Przechodzień dwa punkty, Gracz 4 też dwa punkty. Uwaga. zaczynam. Jakie owoce można obrać ze skórki?
MARCELINA: Nie wiem.
GRACZ 1: Jak nie powiesz, to dostaniesz czwarty punkt, a gramy do pięciu.
MARCELINA: Banan.
GRACZ 1: Tak, ale czas się skończył, nie zdążyłaś ziemniaka wyrzucić. Dostajesz punkt. Masz cztery punkty.
MARCELINA: Za szybko zatrzymała się wskazówka.
GRACZ 1: Czasem tak jest. Kręcę ostatni raz.
MARCELINA: Dlaczego ostatni? Gramy do pięciu.
GRACZ 1: No, zobaczymy. Uwaga, zaczynam. Co można pić?
MARCELINA: Sok.
GRACZ 5: Wodę.
GRACZ 6: Herbatę.
GRACZ 2: Kawę.
GRACZ 3: Krew.
MARCELINA: Zaliczamy krew?!
PRZECHODZIEŃ: Mleko.
GRACZ 4: Jogurt.
MARCELINA: Ale zaliczamy krew? Ja daję kefir.
GRACZ 1: Niestety. Koniec czasu. Marcelina masz pięć punktów, przegrałaś.
MARCELINA: Zaliczamy krew, a nie zaliczamy sprzedawcy?
GRACZ 1: Na szczęście ja jestem mistrzem gry, żeby rozstrzygać takie spory. No, dziękuję wszystkim. Prawie udało się uniknąć niesnasek. Robiłem wszystko, co w mojej mocy, ale nasza nowa koleżanka… No, wiadomo.
Marcelinie kręciło się w głowie. Przypomniało jej się, jak sąsiadka, która mieszkała z nią przez płot, dokarmiała koty. Zresztą była to kobieta, która zawzięcie zamiatała chodnik przed domem w Biełosówce i kiedyś tak zawzięcie zamiatając złamała sobie palec u stopy, bo była boso, a paznokcie miała czarne od brudu, nie mogła domyć, bo nie mogła się od lat tak porządnie schylać, a żeby tego było, to nie mogła się też tak zupełnie wyprostować, bo miała kiedyś wypadek podczas jazdy konno. Spadła i coś jej się w kręgosłupie przestawiło. Ciągnęło do nóg. Inaczej nie umiała tego opisać ani lepiej wytłumaczyć. I ta sąsiadka, kiedy dokarmiała te koty, także cudze, w tym Marceliny, była przekonana do swoich metod karmienia i nic jej nie przekonywało, nawet, że sąsiadka sobie nie życzy dla samego nie życzenia ani z powodu kociej diety czy względów bezpieczeństwa. To były prawdziwie bezsilne popołudnia.
GRACZ 2: Marcela, zagryź zęby.
GRACZ 3: Marcela, daj spokój, nie możesz odpuścić?
GRACZ 4: Marcela, weź zimny prysznic, prześpij się.
GRACZ 5: Marcela, nie wychodź.
GRACZ 6: Marcela, ty miałaś rację.
MARCELINA: To dlaczego nikt nic nie zrobił?
GRACZ 2: Marcela, zagryź zęby.
GRACZ 3: Marcela, daj spokój, nie możesz odpuścić?
GRACZ 4: Marcela, weź zimny prysznic, prześpij się.
GRACZ 5: Marcela, nie wychodź.
GRACZ 6: Marcela, ty miałaś rację.
„Postaci jednowymiarowe, papierowe.Najciekawsza jest postać Mistrza, choć również bardzo schematycznie pokazana. Płomienny monolog o pracy twórczej daje duże możliwości interpretacyjne, trzeba jednak uważać, żeby nie popaść w zbędny patos.”[4]
KAWIARNIA
PRZECHODZIEŃ: Pst. Idzie pani?
MARCELINA: Znowu grać?
PRZECHODZIEŃ: Nie, przed siebie, żeby pani nie spalili.
MARCELINA: To tylko takie gadanie, metafora.
PRZECHODZIEŃ: Nieprawda. Oni palą przegranych. To idzie pani?
MARCELINA: Pójdę.
PRZECHODZIEŃ: A pani, widzę, jeszcze kanapki nie zjadła.
MARCELINA: Tak, rzeczywiście.
KOBIETA: Przepraszam panią!
MARCELINA: Tak?
KOBIETA: Czy mogę zamówić kawę z mlekiem?
MARCELINA: Yyyy… ale…
KOBIETA: Czekam już dość długo.
MARCELINA: Kawa ma być z mlekiem?
KOBIETA: Dokładanie tak.
MARCELINA: Cappuccino czy latte?
KOBIETA: A czym się różnią te kawy? Nigdy nie wiem.
MARCELINA: Cappuccino jest mniej mleczne jedynie, ot i wszystko w tej sprawie.
KOBIETA: To cappuccino. Albo nie. Latte. Albo cappuccino. A latte podajecie w szklance jak w tefauenie?
MARCELINA: Niestety nie, latte to duża biała kawa, którą podaje się w dużej filiżance. Szklanka to jakieś wynaturzenie. Nie stosujemy takich innowacji.
KOBIETA: To cappuccino.
MARCELINA: Oczywiście. Czy podać coś jeszcze?
KOBIETA: To wszystko, dziękuję.
MARCELINA: Dwanaście złotych.
KOBIETA: Dziesięć i dwa, dwanaście, proszę bardzo.
MARCELINA: Dziękuję.
Kobieta oddala się i siada na ławce, czeka na kawę.
PRZECHODZIEŃ: Jak ma pani zamiar zrobić tę kawę?
MARCELINA: Nie mam zamiaru.
PRZECHODZIEŃ: Czyli ukradła pani tej kobiecie dwanaście złotych?
MARCELINA: Nie ukradłam.
PRZECHODZIEŃ: Oni i tak już chcą panią spalić. Pani nie poprawia swojej sytuacji.
„Postaci jednowymiarowe, papierowe. Najciekawsza jest postać Mistrza, choć również bardzo schematycznie pokazana. Płomienny monolog o pracy twórczej daje duże możliwości interpretacyjne, trzeba jednak uważać, żeby nie popaść w zbędny patos.”[5]
///////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////\\\\\\\\\\\\/////////////////////////\|||||||||||||||||||//////////////////////////////////////////////////|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\/////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////\\\\\\\\\\\\\|||||||||||||||||||//////////////////////////////////////////////////|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\/////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////\\\\\\\\\\\\\|||||||||||||||||||//////////////////////////////////////////////////|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\/////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////\\\\\\\\\\\\\|||||||||||||||||||//////////////////////////////////////////////////|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\/////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////\\\\\\\\\\\\\|||||||||||||||||||//////////////////////////////////////////////////|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\///////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////\\\\\\\\\\\\\\\\\\|||||||||||||||||||||||||||////////////////////////////////////////////////////////////////\||||||||||||||||||||||||||||||||||||||////////////////////|||||||||||/////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////|||||||||////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////||||||||////////////////////////\\\\\\\\\\\\/////////////////////////\|||||||||||||||||||///////////////////////////////////////////|||||||||///////|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\///////////////////////////////////////////////////|||||||||||///////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////||||||||/////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////|||||||||||||||||////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////|||||||||||||||||||||||||||||/////////////////////////\\\\\\\\\\\\/////////////////////////\|||||||||||||||||||//////////////////////////////////////////////////|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////||||||||||||||||||||////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\/\/\/\/\/\/\/\/\/\\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\
\///////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////\\\\\\\\\\\\\|||||||||||||||||||//////////////////////////////////////////////////|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\/////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////\./\./\./\./\./\./\/\./\./\./\./\./\./\./\./\/\./\./\./\./\./\./\./\./\/\./\./\//\./\./\./\./\./\./\/\./////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////\\\\\\\\\\\\\|||||||||||||||||||//////////////////////////////////////////////////|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\/////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////\\\\\\\\\\\\\|||||||||||||||||||//////////////////////////////////////////////////|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\/////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////\\\\\\\\\\\\\|||||||||||||||||||//////////////////////////////////////////////////|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\/////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////\\\\\\\\\\\\\|||||||||||||||||||//////////////////////////////////////////////////|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\/////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////\\\\\\\\\\\\\|||||||||||||||||||//////////////////////////////////////////////////|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\/////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////\\\\\\\\\\\\\|||||||||||||||||||//////////////////////////////////////////////////|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\/////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////\\\\\\\\\\\\////////////\|||||||||||||||||||//////////////////////////////////////////////////|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\/////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////\\\\\\\\\\\\///////\./\./\\|||||||||||||||||||//////////////////////////////////////////////////|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\/////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////\\\\\\\\\\\\
MARCELINA: Co to?
PRZECHODZIEŃ: To dramat takiej zapomnianej pisarki, Marceliny Kulikowskiej.
MARCELINA: Nic się nie da odczytać.
PRZECHODZIEŃ: Tak samo jest z jej dziennikami. Nic się nie da odczytać.
MARCELINA: Pewnie nie tak, że nic.
PRZECHODZIEŃ: Zupełnie nic, niech mi pani uwierzy. Smutna postać. Zapomniana, ale chyba też niezbyt wybitna. Niby ją odbrązawiają, a to wszystko na nic, bo ta jej praca literacka nie miała zbyt wielkiej jakości. Może ta reszta trochę… Najbardziej to chyba zasłynęła swoją śmiercią. Chociaż zasłynęła to o wiele za dużo powiedziane, bo dzisiaj nikt jej nie zna. Uciekajmy.
MARCELINA: Dlaczego?
PRZECHODZIEŃ: Bo tam jest ta kobieta od kawy.
MARCELINA: Ja jej mogę dać kawę. Już robię.
Marcelina jak gdyby nigdy nic robi kawę. Nagle się rozlega huk, źródło nieznane. Wybucha zamieszanie. Ludzie zaczynają się tłoczyć w jednym miejscu. Słychać krzyki przerażenia. Jakaś kobieta leży martwa podobno, ale nic nie widać, nic, bo tak ją ludzie zasłaniają, bo tak muszą patrzeć. A ona, Marcelina, jakiś lęk gdzieś czuje, jakieś przeczucie ma, że to Maria tam leży, kobieta z drugiego okienka. (Z jednej strony czuje lęk, a z drugiej jakby nadzieję.) Więc zostawia Przechodnia, bo musi się dowiedzieć, musi do sedna się dostać. Przeciska się między ludźmi, przeciska się, ale nadal nic nie widać, jakby ci ludzie się nie kończyli. Ktoś woła o pomoc „ratunku, ratunku”. I widać tylko, że biegnie literacki krytyk-ratownik. Ale do Marii biegłby krytyk-ratownik?
MARCELINA: Przepraszam, przepraszam, ja się muszę tam dostać.
Ale nikt nie zwraca na nią uwagi. Przecież ja nie chciałam naprawdę jej zabić, myśli sobie. A potem kończą się jej myśli.
[1] https://bazhum.muzhp.pl/media/files/Rozprawy_z_Dziejow_Oswiaty/Rozprawy_z_Dziejow_Oswiaty-r2011-t48/Rozprawy_z_Dziejow_Oswiaty-r2011-t48-s35-72/Rozprawy_z_Dziejow_Oswiaty-r2011-t48-s35-72.pdf
[2] https://www.terazpoliz.com.pl/dziwypolskie-mistrzzenon.html
[3] Ibidem.
[4] https://www.terazpoliz.com.pl/dziwypolskie-mistrzzenon.html
[5] https://www.terazpoliz.com.pl/dziwypolskie-mistrzzenon.html
Projekt współfinansowany ze środków Gminy Miejskiej Kraków – Stypendium Twórcze Miasta Krakowa.