P.
P.
postaci:
P.
M.
E.
S.
To powinna być logiczna opowieść.
Opowieść o człowieku (angażująca), z bohaterem i jego przygodami.
Bohater powinien mieć wyraźne problemy do rozwiązania, a w trakcie działania przeżywać osobisty rozwój, który byłby też rozwojem społecznym. takie katharsis
Nie mówiąc o ciekawych i pożytecznych doznaniach. A nie to gówno.
Żenia:
A może nie? Tylko leżysz, patrzysz w ścianę, mówisz kurwa , a potem wjeżdża w ciebie autobus. Nie ma wyjątkowego bohatera.
Piotr:
Czyli co? Chujowa mieszanina rozmów, trochę gównianej poezji, kilka fajnych luźnych myśli, czasem trudny niezrozumiały język i trudne emocje… Eh, no dobra…
1,2,3 i…
Vivace
P: Umysł. Dziwna przestrzeń jaźni, niezmierzalnego miejsca tego spotkania.Przestrzeń początku i końca każdego ludzkiego momentu: mikroskopijnego jednostkowego nieszczęścia.
M: Błyskawiczna nicość namacalna każdą komórką ciała, życie niezauważalnie odliczane każdym mrugnięciem komór przedsionka.
E: Gdzieś w zgiełku wielkiego miasta, jego dźwięków i błysków, miliony dróg mijają się, i krzyżują. miliardy neuronów prześcigają się w konkursie piękności wspólnym wszystkim istotom – powołanym przez siebie festiwalu szczęścia!
S: Ich eksces trwa, ale siłą powstrzymywany czas ucieka. a jedna z nich właśnie samotnie zmierza do końca.
E: Zagraj to jeszcze raz.
M: Ale teraz, w tym momencie jeszcze jest żywa.
E: Jeszcze raz poszukuje skrzyżowania, na którym ominięła czerwone światło.
Andante
P: Sen, półsen.
Las, las, bieg, oddech, las… odbicia słońca…
Dreszcz, obudzić się.
23:06… 2, 3, 0, 6…
sen, pół sen, dziwny sen który coraz żywiej zaczyna płynąć.
krew rozrzedza się w ciało, gęstnieje w umysł…
Gęstnieje w noc…
Nie
M: Dziś nie ? Teraz nie? Jednak strumień myśli, jak delikatnie rozpędzająca się lawina podnosi…
S: Gdzie jesteś? Kim teraz jesteś?
E: Coraz trudniej oszukiwać własne ciało, wmawiać naturalność bycia istotą, która wyszła poza ramy wszech-uznanego prawa życia i pracy… Coraz trudniej zachować spójność myśli, spójność istnienia. Próbujesz.
S: Zmierzch. Oczy pieką, oddech męczy. Widzisz jakiś jebany migocący twilight, ale nie kolorowy w stylu netflix, czy hbo… nie. Ciężki, męczący, prawdziwy. Poczucie głęboko zakopanego dyskomfortu intensyfikuje się. Nerwowo odsłania się i chowa.
M: Nie chcesz się z nim mierzyć.
E: Wolisz nie myśleć, wolisz nie pytać. Wyjdź!
P/M/E/S: Mefedron, asentra, diazepam, alprazolam, dimetylotryptamina.
S: Trzeba się znowu uciszyć.
E: Wdech i wydech.
M: I znowu jest miło. Chociaż na chwilę.
Allegro accelerando
P. Smolna 31B. Znowu tu, znowu ty.
Ciało już nie odmawia ci posłuszeństwa.
Prowadzi lepiej niż kiedykolwiek byłbyś w stanie sobie to wyobrazić.
Zza ściany słyszychać ogłos strzelającego korka.
M: To nie dla ciebie. Taka ludzka
mała
zaścienna
iluzoryczna
łatwopowtarzalna
łatwopodważa
podpleśniała
szczęśliwość
To nie nic jest warte.
Gwar miasta, cisza?
Allegro
M: Miasto lśni, oświetla cię neonowym blaskiem, latarń i banerów.
E: Uwodzącą atmosferą wolności.
S: Myślisz.
P: A przecież myśli tworzą wybory, a wybory konsekwencje. Każdy jest panem swojego losu. A moja samotna kapsuła funkcjonuje świetnie.
E: Czujesz swoją siłę. Krew tętni, myśl biegnie. Szczątkowy błyskotliwy świat przyjemnie oślepia, jak świetlisty rozbłysk gwieździstego nieba. Jedź! tam gdzie cię potrzebują, przekazać ukojenie.
M: Cześć.
P. Cześć.
M. Ładna noc. Wejdź.
A. Wolałbym nie. Trzymaj. Zapłacisz następnym razem.
M: Poczekaj.
P. Co?
M. Widziałeś już?
P. Gwiazdy?
M. Wyborczą. Muszę to wygrać.
P. Ile?
M. Daj 5. Czekaj. Zostań na chwilę. Boje się. Jeśli to spierdolę, to…
P. Rozumiem.
M. Zobacz: jeden samotny Turas kontra jebana Polska. Mogę być legendą.
Wybić się końcu Nie wziąłbyś tego?
P. Zrobił to?
M. Co? Nie! Oczywiście, że nie.
P. Muszę iść.
M. Teraz? Zostań, proszę.
Wdech i wydech.
M: Myślałem dziś o Tobie, wiesz? Właśnie dzisiaj, ciekawe, jak myślisz
który z nas ma nadal duszę? Chodźmy stąd!
P. Po co?
M. Nieważne. Musimy zacząć żyć!
W końcu nic innego nam nie zostaje. Tylko chwila,
krótki strzał i koniec.
Fiolet, bezsens w sens zawinięty – ukryty, zaraża, razi, poraża, na raz…
Czy widziałeś kiedykolwiek strumień błękitnych nosorożców?! wieżowców, jaskrawo migoczących książąt i królów purpurowych zakrętów miasta?
Widok, który zmienia umysł na zawsze. Krew buzuje, dziko szaleje… tętent, tętent, piąty bieg chemicznej algebry substytutów duchowej substancji.
Bez celu, bez przeszłości, bez jutra. Tu i teraz!
M: Jaki ty jesteś dziwny! Totalnie. Ale kurwa lubię cię. Co tak dziś
milczysz?!
No tak, słuchasz, kurwa jak zawsze. To słuchaj!
Musimy mówić! Otworzyć się!
Kurwa! ludzie ciągle
coś w sobie duszą, gniotą, ukrywają myśli, kurwa, myśli myśli.
Zapierdalają im głowie karuzele, spirale się zakręcają i im odpierdala.
Wewnętrzne światy muszą się wyrażać. Od kogoś i do kogoś!
Jak ten mój ciapaty. Przyjeżdża taki i od razu presja,
kurwa miażdżąca presja, obcas koniunktury wbija się mu w skroń tak
spektakularnie, że dusza się w nim dusi i sam o tym nie wie.
A w środku bawić się chcesz, nawet kochać, zbliżyć się do drugiego
człowieka! Ale nie robisz tego! Nie jesteś w stanie. Bo robota,
biurokracja, ambicje przekazywane z pokolenia na pokolenie,
wwiercone głęboko w mózg. emocjonalny wpierdol.
wszędzie obcy i ich wrogie spojrzenia!
Kurwa śmierć. okleja wszystko jak cukierek z galaretką i kleisz się do
tego gówna, zanim się w ogóle zbliżysz! I to dusi. Chcę coś powiedzieć,
chcę kogoś posłuchać,Chcę zem-pa-ty-zować! Ale nie mam jak!
Wszyscy kurwa milczycie. I nic nie wiem, nic! Nie
mam kurwa dostępu! Ale w końcu pękacie…
Tylko wtedy nie ma co zbierać.
Wdech, wydech. Spokój.
Przestajesz słyszeć. Przestajesz widzieć. Światła gasną. Wyłącz się.
Ich nieszczęście Twoim nieszczęściem. Spełniłeś swój obowiązek.
Ale coś się nie zgadza, rachunek się nie sumuje.
P. Muszę jechać.
M. Zawsze musisz.
P. W porządku?
M. Nie wiem, chyba tak. Może muszę odpocząć. Widzimy się jutro?
P. Tak. Trzymaj się.
Accelerando
Nie patrzysz na niego, przecież prędzej czy później będzie szczęśliwy.
Ale emocjonalny ściek się napełnia… przyspiesza i porywa w swój nurt,
pędzi, płynie ze swoim nieświadomym rozbitkiem,
swoimi ofiarami nietrafionych
umysłowo-emocjonalnych spekulacji!
Może.
Kiedyś.
Twój ból
stanie się zrozumiały.
Wdech i wydech. Uspokajasz się.
1
2
3 9 12
10 13 Zieleń 18 22 31
45 Czerwień 32 48 64 72 82 Cudownie 89 97 Rozpływasz się.
100 20 100 30 100 60 100 80 i….
Andante cantabile
Idź.
Potok łez napotkanej kurwy, tańczącej na rogu nowogrodzkiej sex-workerki, jest jak krzyk wołającej młode polarnej niedźwiedzicy.Kłuje jak krzyk samotnej matki. rozpoznajesz go, ale jest to przecież zbyt nieprzyjemne. Chemia świetnie działa i zanim to zrozumiesz, wszystko rozlewa się w świetle i znika. Zapomnij.
Odejdź.
Idź.
E: Hej. Dobrze Cię widzieć.
E. Widziałeś dziś gwiazdy?
P. Nie, chyba nie.
E: Pomyślałam o Tobie i… Pusto tu, prawda?
P. Nie wiem.
E. Jak długo się znamy? Zabawne. Jesteś piękny, wiesz o
tym? Milczący, tajemniczy, ale w środku jest wojna. Wiem to.
Jesteś poddenerwowany, prawda? Tak, cichy, nerwowy.
Jak dziecko… .
E. Co mi dziś przywiozłeś? Wspaniale! Le Grand Bleu. Uwielbiam
niebieski. Zastanawiałeś się kiedyś kim jesteś tam w środku?
P. Tam?
E. Kiedy zapadasz się gdzieś głęboko, jakbyś zestrajał się z jakąś daleką
tajemniczą planetą. I znowu odkrywasz, że tam jest tylko… Pustka,
samotna cisza?
E. Zapomnij, nie myśl, nie czuj. Bardzo wygodne, prawda?
Bardzo bezpieczne.
A ja chciałabym poczuć ciepło. Obok. W środku.
Tutaj.
P. Po co?
E. Po co? Kiedy? Dlaczego? Chcę poczuć w swoim ciele ruch, życie.
Oddech obok mojego. Dotyk który odpowiada na mój dotyk. Zapach,
który będzie kruchy, czuły. Mój. To bicia serca, które jest tak delikatne,
że boisz się zmrużyć przy nim oko, żeby szelest zamykającej się
powieki, nie rozbił go na milion kawałków, z którymi samemu się
rozpadnie. Które chcę otulić całą sobą i ogrzać tak mocno, żeby zawsze
było szczęśliwe, a jego szczęście było naszym wiecznym,
M: jednosekundowym
E: marzeniem. Być dla kogoś, nie tylko obok.
Ale Ty nie chcesz marzyć. Albo już nie potrafisz.
Musisz to zmienić.
Jestem senna. To nie jest ten moment.
E. Idź już.
Ukłucie, ucisk, rośnie, zatruwa
Bliskość rodzi lęk.
Uspokaja tylko dotyk chemicznego ciała.
Sztucznego ciała.
Wdech i wydech.
Coś pęka.
Woła.
Neonowe szczęście nie przynoszi ukojenia? Kolorowe nakładki przestają działać?
Sam.
Niczego.
Nie potrzebuję.
Moderato
S: Cześć. Wszystko dobrze?
M: myśli delikatnie wypełniają siatkówki. odczucie przeszłości,
E: fantazmat przyszłości, rosnie lawiną lęku zbieranego latami.
S: Cudowne niebo. Dawno takiego nie widziałem…Piękna.
S. Ciebie też dawno nie widziałem.
P. Przepraszam. Nie mogłem
S. Nic nowego. Spójrz tam. Widzisz je?
P: Ja…
S: Zamknij oczy. Chodź. I nie myśl już.
Jeden fałszywy krok i…
P. I nikt nie zauważy.
S: I Nikt nie usłyszy. Boisz się?
P. Nie.. Nie wiem. Nie chcę tego. Nie wiem czy tam jestem. Nie wiem czy
tutaj jestem. Nie wiem nawet kim jestem.
S: Chodź bliżej. Spokojnie
3 9
17 21 22
Poczuj to
las
19 25 40 52
las
64 72 104 151
160
tak rozpędzasz się
170
Nie Uciekaj
180
Presto
M: Cześć
E: Hej…
S: Widzisz?
Odbierz
Jesteś tam?
Podejdź
Dawno cię nie widziałem.
Nie myślałam tak o nas. Zawsze wiedziałem.
Widziałem cię. Nie będziesz inny,
nie bój się.
Kim jesteś?
Nie jesteś mi potrzebny A gdyby było twoje?
Pomożesz mi?
I zostaniesz sam. To tylko spokój.
Nienawidzę cię. Co się z tobą dzieje?
Nie Wiem.Co. Mam. Robić.
Widzisz?
Czujesz?
Słyszysz?
Potok leci, porywa wypełnia zmysły.
Budzi się
niezapomniany
niezauważony
niechciany
pożądany
nieproszony
wyczekiwany
Gdzie jesteś?
Dlaczego nie odbierałeś?
Pojebało cię?
musimy porozmawiać.
Zostawiłeś mnie kurwa samego.
Nie martw się. Wszystko jest dobrze.
I tak wszystko zamienia się w jeden…
Potrzebuję cię.
Nic nie rozumiesz.
Potrzebowałem cię.
Nie chcesz?
Wszystko mija.
Jeszcze…chwila… i…
Spójrz!
Spójrz jej w oczy. 100 Uspokój się. 99
Zostaw wszystko 98 Nigdy cię nie było. 97,
96,
zostaw to 95, 94,
Lecisz, czysty… 83, 82, 81, poczuj spokój 80,
80… Myśli milkną…
Kochasz mnie? 78,72… Potrzebujesz pomocy?
68, Ja?! 65,
60 Jesteś chory?52
Może nigdy nie miałem?!
Czego chcesz? 41 Słońce
30
Wiatr 20
Już nic.
10,9
TO
8,7,
JEST
6,5
WŁAŚNIE
4,3
TO
2
1
Cisza.