Chór Performatyków
Działanie performatywne w przestrzeni teatralnej, będące wynikiem spotkania projektu artystycznego z perspektywą badawczą. Celem projektu jest prezentacja narzędzi naukowych w przestrzeni teatralnej, ale przede wszystkim postawienie pytania o ich adekwatność i użyteczność w kontekście doświadczeń dnia codziennego. Aktorzy/performerzy podczas przedstawienia „w prosty, ale finezyjny sposób” zapraszają widzów do nawiązania relacji.

Hi my name is Maciek and Welcom to my crip. Common in. Dookoła nas rozciągająca się w nieskończoność jasna przestrzeń. Widać tylko światło i piasek po odpływie pod stopami. Naszą podróż po wymarzonej przestrzeni zaczynamy od mojej skrytki znajdującej się pod relaksacyjną kupką piachu. Zapraszam obiekty jeden, dwa, trzy.

Skrytko kupko-piachu otwórz się. W jej wnętrzu znajduje się symulakra

Symulakra to taka roślina wodna

Symulakry to rzeźby małych leśnych boginek

Kupko z piachu zamknij się. Następnie zapraszam do sypialni tylko do spania. To kabina z otwieranym dachem i drabiną prowadzącą do prawdziwych gwiazd – obiekty – mobilność wchodzi po drabinie – mobilność weszła po drabinie

Mobilność to wysyłanie małych niebieskich samochodzików, które kolejno krążą wokół słońca

Mobilność to gorące uczucie pomiędzy przedmiotami, kiedy nikogo nie ma w domu i nikt nie patrzy.

Teraz poproszę obiekty 1, 2, 3 o opuszczenie pomieszczenia, a następnie o powrót.

Witam w przestrzeni prawdziwych spotkań, gdzie zawsze można spędzić aktywnie czas z ludźmi, W naszej wspólnej przestrzeni naprawdę prawdziwych spotkań sterowalność zarysowuje dla nas swoją własną małą przestrzeń,

Iterowalność to układanie dużych kolorowych kartonów w labirynty

Iterowalność to chodzenie po ciemnych uliczkach, będąc sterowanym.

Zapraszam na drugie piętro. Znajdujemy się na drugim piętrze, na drugim piętrze znajduje się kominek, kominek skrzy i rozbłyska płomieniami autopojetycznej pętli feedbecku.

Autopojetyczna pętla feedbecku to związane gałęzie wierzby ułożone na szklanym stole z pod którego bije różowa poświata

Autopojetyczna pętla feedbecku to narzędzie tortur seksualnych

Dobra, wracamy na pierwsze piętro. Przejdziemy teraz do bardzo, bardzo małego gabinetu jest bardzo ciasno i ciepło. Obiekty… W gabinecie jest stety, niestety zaciasno dla katachrzestu.

Katachrzest to malowanie paznokci na czarno symbolizujące wiarę w bóstwo, które było murzynem

Katachrzest to niekontrolowany rozłam tkanki chrzęstnej, zmęczone obiekty biegną pod prysznice. Obiekty!!! Jest duszno i parno

masz żel?
A ty masz?
Nie?

Pod prysznice zawędrował paradygmat.

Paradygmat to taki medalion z wizerunkiem garnka z wrzącą wodą, które nosiły baby jagi, żeby chronił je przed chudymi dziećmi

Paradygmat to jest wolny mężczyzna bezzachamowań podświadomie dążący do związku np. związku frazeologicznego.

Obiekty na plaże. Na plaży ukryte czekają różnie.

Różnia to jaskinia w której jest ukryte małe turkusowe jeziorko, które jest obrośnięte różami, kto znajdzie to jeziorko i znajdzie płatek róż, ten będzie miał szczęśliwe życie usłane płatkami róż

Różnia to mała śliczna dziewczynka, która została poroniona

A teraz zapraszam na taras z widokiem na Himalaje.

*

Dworce.
Przestrzeń powitań i pożegnań. Jedną dłonią otwieramy już drzwi do czegoś nowego. Drugą dalej zaciskamy na klamce drzwi, które zaraz mamy zatrzasnąć.
Jedziemy autobusem 292.
Możemy porozmawiać o pani z walizką. Skąd wraca? Dokąd jedzie?
Możemy poplotkować. Słyszałaś?! Niesamowite. Jak on tak mógł!
Możemy wpatrywać się w okno. Lubiłaś jako dziecko sędziować wyścigi kropelek deszczu?
Możemy porozmawiać o wszystkim.
Ale rozmawiamy znowu o tym samym.
Wszystko jest konstruktem. Wszystko można rozbić na części składowe. Wszystko można zanalizować. Wszystko można wytłumaczyć.
Wszystko jest performansem.
Śmiejemy się, że nieźle nam to zryło psychikę. Śmiejemy się, bo jest nam też smutno.
Śmiejemy się, bo dużo nauczono nas o systemie.
Śmiejemy się, bo w czym nam to pomogło?
Śmiejemy się, bo mówiono nam: krytyczne myślenie jest najważniejsze.
Śmiejemy się, bo zbyt często sprowadza się ono do kwestionowania.
Zbyt często sprowadza się do poczucia wyższości.
Śmiejemy się, bo kwestionować potrafi prawie każdy i 100% Polaków.
Śmiejmy się, bo krytyczne myślenie to zaledwie początek myślenia twórczego.
Śmiejemy się, bo ironia nie zawsze ocala.
Nie zawsze. Nie.
Jest taki moment, w którym nie chcę widzieć szwów, konstrukcji, rusztowań. Już nie. Chcę uwierzyć. Chcę być. Chcę czuć. Tak po prostu.
Miłość w świecie performansu istnieje. Być może każda relacja to performans, ale ona uparcie istnieje. Nasza cząsteczka Higgsa.
Nie da się patrzeć na świat wyłącznie przez performatyczny rentgen. Ciągle rozbijać rzeczywistość. I siebie. I innych.
Pozwólmy sobie nie rozumieć.

*

Wychodzę choć pojawia się wątpliwość czy aby nie pozostać ale jednak wychodzę Pełna nadziei na to co przyniesie nowy dzień Pełna lęku o to co przyniesie nowy dzień Ale jednak pełna nadziei, ale jednak przepełniona radością i ideami Przepełniony nadziejami Budzę się rano Podnoszę powiekę radośnie z myślą o tym co może przynieś nowy dzień Budzę się rano Przepełniona ideą rozwoju gospodarki, edukacji i kultury z tych trzech najbardziej interesuje mnie ostatnia, bo to ona jest moim sektorem docelowym i zarobkowym Przepełniony jestem teoriami, których celem jest rozwój społeczeństwa w tym mój własny Przepełniona jestem Benjaminem, McKenzim, Laturem, Faucoult i spektaklem dezintegracji i ABCprojektoriatu i Agonistyką i wydaje mi się, że wiem co zrobić, żeby ludziom żyło się lepiej Pełen nadziei idę dalej. Wychodzę na ulice z uśmiechem na twarzy i pozytywną energią Spotykam ludzi Wszyscy oni należą do społeczeństwa o które walczę Idę ulicą powietrze jest dosyć ciężkie, ale to jeszcze nie jest powód, aby zaburzyć moje dobre samopoczucie Idę dalej Myślę sobie, że przydałoby się oczyścić powietrze, że przydałoby się oczyścić atmosferę, ale nie bardzo wiem jak się za to zabrać Spotykam ludzi tak zwanych mieszkańców tej planety, tak zwanych mieszkańców tego kraju, tego miasta i tej szeroko pojętej wspólnoty Idę dalej Uśmiecham się do nich, ale reakcje są różne tak jak i pojęcia wspólnoty I nie wiem czy ja chcę walczyć o wspólnotę/ ale o jaką wspólnotę? Idę dalej Zdaję sobie sprawę, że mam dzisiaj do załatwienia dość ważną sprawę Idę dalej staję przed grupą ludzi, którzy w zakorkowanym korytarzu stoją z papierkiem w ręku i tak jak ja będą zabiegać o zaplecze socjalne Wsiąkam w tłum i z postawy kroczącej zmieniam swój status na postawę stojącą, stojącą nerwowo, niezbyt pewną, czy aby mój dochód nie przekroczył wesołego progu szczęśliwców Stoję dalej Okazuje się, że tym razem się udało, ale trzeba przetrwać trwanie w kolejce Stoję dalej Cenne minuty twórczego czasu uciekają, wybija godzina 10.20 Idę dalej pędzę… praca Praca jest przyjemna i raczej nie męcząca, ale jednak to praca

Pierwsza godzina …
Druga godzina …
Trzecia godzina …
Czwarta godzina …
Piąta godzina …
Szósta godzina …
Siódma godzina …
Ósma godzina…
Wydaje się to niemożliwe, ale Praca jednak dobiega końca Idę dalej, a raczej wychodzę dalej w podróży powrotnej zaczepia mnie Pani w tramwaju patrząc na to co mam w torbie Co Pani tu ma? A to rekwizyty teatralne Wygląda groźnie Tylko wygląda taka praca Każdy by chciał taką pracę skwitowała starsza Pani Też byś chciał taką pracę? W drodze powrotnej sprawdzam nerwowo stan konta w nadziei, że pojawi się oczekiwany przelew z Ministerstwa Nic! satysfakcjonująca praca wymaga wielu wyrzeczeń, ale to jeszcze nie powód, aby zaburzyć moje dobre samopoczucie Wpadam zgrzana na próbę w radości na twórczą wymianę myśli I rzeczywiście tak jest
Miła i sympatyczna wymiana myśli – luz – przestrzeń kreatywności i samospełnienia
przerzucamy się słowami, przerzucamy się spostrzeżeniami i kreujemy widowiska marzycieli tylko marzyć jest nam coraz trudniej szarpiemy chwile wyrwane z kalendarza, żeby zrobić coś co w naszym miemaniu miałoby być użyteczne, ale co to właściwie znaczy, powinno to być mądre, powinno to być wesołe, dające do myślenia, z potencjałem rewolucyjnym i dążące do zmian społecznych, ale przecież ze sceny wszystko brzmi dobrze, ale przecież na scenie wszystko można, ale przecież mówić o tym każdy potrafi, i grzęźniemy w rozmowach o tym jaka jest funkcja teatru? samokwestionowanie poddaje w wątpliwość coś co z trudem staram się robić, coś co w moim miemaniu ma cel.

Reasumując dochód w dniu dzisiejszym 59,20 wydatki: 4 zł kawa, 15 zł obiad, 13 zł coś na kolację 5 zł i wieczorne piwo 10 zł. Kupiłabyś coś jeszcze, ale zdajesz sobie sprawę, że zaraz twoje wydatki przekroczą twój dzisiejszy dochód, a obiecany przelew z ministerstwa raczej nie prędko nadejdzie

Moje dobre samopoczucie dawno już uleciało, postanawiam się pocieszyć i w drodze powrotnej wykonuję telefon, tak żeby się pożalić, żeby się wygadać, żeby ponarzekać, że chcesz zmienić świat, że chcesz tworzyć kulturalną nadwyżkę, a nie wiecznie walczyć o podstawy socjalno-bytowe Podczas rozmowy Wymieniacie się spostrzeżeniami:

Poczucie/Dziwne Poczucie/Tak jakby świat został źle pomyślany/ Tak jakby kraj został źle pomyślany, a wraz z nim wspólnota Tak jakby wszystko nie miało sensu / Tak jakby wszystko zostało skonstruowane, ale ze zbyt twardych klocków, aby je zniszczyć/ Poważka/ Tak jakby ilość obowiązków, była niemożliwa do zrealizowania/ Porażka/ tak jakbyś chciała zrobić wszystko/ Ale nic nie udaje ci się dokończyć/ Masz masę pomysłów/ I co z tego? / I tak cierpisz na chroniczny brak czasu i finansów/ przeczuwasz katastrofę, ale ją od siebie odsuwasz/ Chcesz walczyć, tworzyć i być społecznie użyteczną/ ale chcesz też mieć czas dla siebie/ ale chcesz też założyć rodzinę/ ale chcesz też urodzić dziecko, ale nie wiesz czy w tym kraju ma to jakikolwiek sens/ ale chcesz też żyć/ ale na życie nie ma czasu/ Wolałabym nie/ Powtarzasz sobie/ Wolałabym nie/ Wolałabym nie być świadkiem ludzkiego nieszczęścia/ niesprawiedliwości/ walki o każdą złotówkę i walki o każde dobro/ chciałabyś mieć uśmiech na twarzy, ale on szybko z niej schodzi/ chciałabyś mieć komfort finansowy, ale nie bardzo wiesz jak go osiągnąć/ Myślisz sobie, że można zmienić system, ale cieżko jest ci zmienić jedną negatywną cechę/ chciałabyś zmienić świat, ale nie potrafisz zmienić siebie/ Wymagasz od siebie coraz więcej/ I coraz częściej nie jesteś w stanie tego osiągnąć/ No to kurcze co zrobić w tym życiu?
Z telefonu wydobywają się słowa: No nic trzeba żyć dalej

*
Już czas.
Ubieramy się w skafandry.
Zakładamy rękawice.
Wkładamy hełmy.
Już czas.
Trochę gorąco. Trochę duszno. Trochę pot spływa po naszych twarzach.
Ale już czas. Czekamy na znak.
Nerwowo bawię się nadajnikiem. Nerwowo bawisz się nadajnikiem. Nerwowo bawią się nadajnikiem.
Mija minuta. Może dwie. Może piętnaście.
Czas przestaje mieć znaczenie, gdy wiesz, że to już czas.
Na działanie. Na zmianę. Na rewolucję.
W końcu.
Zaraz polecimy wysoko. W kosmos. Na nową planetę.
Stoimy na stanowiskach. Zwarci i gotowi.
Spoglądamy na mapy, zanim okaże się, że takich dróg nie ma.
Czytamy instrukcje, zanim okaże się, że i tak nam one nie pomogą.
Sprawdzamy plecaki, zanim okaże się, że trzeba będzie je zostawić.
Czekamy. Czekamy na znak.
Mija sekunda.
Mija minuta.
Mija godzina.
Mija dzień.
Mija tydzień.
Mija miesiąc.
Mija rok.
Czekamy. Czekamy na znak. Wciąż czekamy.

Halo? Jest tam kto? Gdzie ten znak?
Bo my byśmy chcieli już. Bo my byśmy chcieli razem. Bo szkoda tych skafandrów, rękawic i hełmów. Szkoda map, instrukcji i plecaków.
Halo? Nadajniki chyba nie działają.
Mówiłem Ci, żeby się nim nie bawić. Mówiłam Wam, żeby się nim nie bawić. Mówiliśmy im, żeby się nimi nie bawić.
Bo teraz już zbyt gorąco. Zbyt duszno. Za dużo potu.
Ściągnijmy skafandry, rękawice i hełmy. Ściągnijmy z siebie złudzenia. Ściągnijmy z siebie marzenia.
Nie ma podróży, nie ma kosmosu, nie ma nowej planety.
Wychodzę. Koniec. Zamknę drzwi i nigdy na nie już w życiu nie spojrzę.
Spojrzysz.

Co to za głos?

Będziesz pamiętać o tym, że chciałeś polecieć wysoko.

Co to za głos?

I nie da Ci to spokoju.

Co to za głos?

Nie da Ci to spokoju, gdy będziesz słuchać wiadomości.
Nie da Ci to spokoju, gdy będziesz widzieć krzywdę, niesprawiedliwość i pogardę.
Nie da Ci to spokoju, gdy będziesz czuł, że świat wypadł z formy, a Ty chciałeś go wyprostować.

Astronauci w obliczu katastrofy. Katastronauci. Do zadań specjalnych.

Jest zbyt gorąco, zbyt duszno, zbyt dużo potu. Zawsze tak jest. Zawsze tak jest, że nie ma dobrego momentu. Zawsze tak jest, że to już czas. Zawsze tak jest, że lepszej chwili nie będzie.

Trzeba nacisnąć klamkę. Póki ma się siłę. Póki ma się chęć.
Innego znaku nie będzie. Innego znaku nie będzie.
Potem obudzicie się w zakurzonym skafandrze, z przedziurawionymi rękawicami, z żałośnie przekrzywionymi hełmami.
Głęboki wdech i wydech. Jeszcze raz.
Jesteście gotowi.
Naciśnijcie klamkę, otwórzcie drzwi i

Ja lecę.
Ja chcę.
Ja potrafię.