OPIS ZASOBU
Tekst będący zapisem analizy relacji autorki z jej ciotką, której nigdy nie poznała. Ciotka Milusia została ustanowiona patronką autorki przez jej matkę. Autorka dokonuje wiwisekcji osobistej post-pamięci z trzeciej ręki i wszystkich możliwości, które się otwierają dzięki nieskończonym niedomówieniom w badanym temacie.  

 

Powód I

Nazywam się Natalia Emilia Orkisz, chcę zrozumieć rolę, jaką spełniła (spełnia?) w moim życiu moja ciotka, po której odziedziczyłam drugie imię. Drugie, bo Tata w ostatniej chwili w szpitalu wpisał inne imię do ksiąg, miałam mieć na pierwsze Emilia. Moja Mama chciała, żebym miała na pierwsze Emilia.

SMS od Mamy z dnia 15 marca 2017: “Może zamiast mnie pytać, Natalio, kiedy dokładnie zmarła ciocia, pojechałabyś na jej grób jutro lub pojutrze?”

Do tej pory utrzymuje się we mnie to dziwne przeświadczenie, że byłaby to moja najukochańsza osoba w rodzinie.

Pamiętam, że babcia wsiadała na jawkę, zapinała kask, zabierała znicz, świeżo ścięte kwiaty i jechała ten kawałek na cmentarz. Pamiętam, jak na cmentarzu modliła się i czasem trochę opowiadała cioci, co się u nas dzieje, ale nigdy dużo. Chyba w ten sposób musiałam nauczyć się też rozmawiać z Milusią. Pamiętam, że w każde wakacje stawałam co najmniej raz nad grobem ciotki i opowiadałam jej o jej rodzicach, obiecywałam, że jestem grzeczna lub że im pomagam, opiekuję się nimi. Chyba czułam, że jest mi wdzięczna, że czeka na mnie cierpliwie każdego lata, na tę wizytę.


Powód II

Bo chciałabym zrozumieć, czy chcę o niej pamiętać, czy po prostu ktoś mnie tego nauczył.

Piękna, inteligentna dziewczyna, o mądrych oczach. Twarz przechylona pod takim kątem, że w ogóle nie widać, że nos jest złamany. Włosy podkręcone na lokówce i upięte w “jaskółkę”, na czoło opada krągła, krótka grzywka. Zero makijażu, bluzka w oryginalny deseń indyjski, z małym kołnierzykiem i skromnym dekolcikiem. Twarz łagodna, ale właściwie bez uśmiechu, jakby perswazyjna. To jest obraz mojej ciotki w mojej głowie od dziecka.

Emilia.
Milusia.
Córka.
Siostra (starsza).
Przyjaciółka.
Ciotka.
Wzór.
Anioł (stróż).

Pamiętam, że jako dziecko byłam przekonana, że we wszystkich domach przed obiadem zmawia się “Wieczne odpoczywanie”, bo Dziadkowie robili to zawsze i zawsze ze łzami w oczach. Dziadek też płakał, choć nie należał do ludzi łatwo okazujących uczucia.
Dziadkowie chyba nigdy się nie kochali, ale mieli razem dwójkę dzieci. Babcia prowadziła dla Dziadka dom idealny, w którym to mój Tata był najbardziej ukochaną istotą, oczkiem w głowie swojej Mamy.